"Sueddeutsche Zeitung": Europa Wschodnia walczy o prawdziwą demokrację
W Europie Środkowej i Wschodniej do głosu dochodzi nowe pokolenie, które jest głęboko rozczarowane rezultatami rewolucji z 1989 roku. W Bułgarii i innych krajach regionu toczy się gra o prawdziwą demokrację - pisze w poniedziałek "Sueddeutsche Zeitung".
22.07.2013 | aktual.: 22.07.2013 10:36
Głębokie rozczarowanie widoczne jest nie tylko w wynikach sondaży, lecz także w obserwowanym w Polsce czy na Litwie "bolesnym zjawisku" podejmowanej przez setki tysięcy obywateli "ucieczki" na Zachód - czytamy w komentarzu opublikowanym w poniedziałkowym wydaniu opiniotwórczego niemieckiego dziennika.
Jak podkreśla komentator, także Bułgaria traci w ten sposób większość swojej młodzieży. Sytuację pogarsza spadający wskaźnik urodzin i rosnąca umieralność. Liczba mieszkańców Bułgarii spadła poniżej siedmiu milionów; 20 lat temu wynosiła prawie 10 milionów - alarmuje niemiecki dziennik.
Przyczyny wysokiej emigracji są dla "SZ" oczywiste: "za miesięczną pensję w wysokości średnio 200 euro nie da się przeżyć". W ciągu 24 lat od demokratycznego zwrotu żaden bułgarski rząd nie stworzył warunków umożliwiających przezwyciężenie biedy.
"SZ" zaznacza, że w Bułgarii od pięciu tygodni trwa fala demonstracji, a ich decydującym hasłem jest "wołanie o prawdziwą demokrację". Protesty są skierowane przeciwko skorumpowanym układom partyjnym i nadużyciom gospodarczym.
Komentator przestrzega, by nie spoglądać na wydarzenia w Bułgarii przez tradycyjny, partyjny, pryzmat. Przeciwnikami rządu, który "w rzeczywistości wcale nie jest lewicowy", rekrutują się nie tylko z obozu mieszczańskiego. Są wśród nich też młodzi socjaliści. Szef Bułgarskiej Partii Socjalistycznej Sergej Staniszew znajduje się pod presją młodych sił w partii, które domagają się wprowadzenia "europejskich norm".
Centroprawicowa opozycja byłego premiera Bojko Borysowa jest też krytykowana. Borysow nie radził sobie z problemami kraju, podobnie jak teraz Staniszew - ocenia "SZ", dodając, że pomysł bojkotowania parlamentu jest dowodem na brak odpowiedzialności Borysowa.
"SZ" apeluje do Komisji Europejskiej i rządów krajów UE, by nie stosowały wobec Bułgarii partyjnych schematów. "W Bułgarii, tak jak w Rumunii i na Węgrzech, gra toczy o to, czy demokracja będzie prawdziwa czy jedynie fasadowa. Chodzi o dokończenie rewolucji z 1989 roku" - konkluduje komentator "Sueddeutsche Zeitung".