Student trzy lata w kamaszach
Zapowiada się niż demograficzny, a rosyjskiej armii coraz bardziej brakuje żołnierzy. Do wojska będą więc zapewne brani uczniowie i studenci, a okres służby może zostać podwojony - czytamy w "Rzeczpospolitej".
02.10.2008 08:38
W Rosji rozpoczął się jesienny pobór do wojska. Zgodnie z dekretem prezydenta Dmitrija Miedwiediewa do armii ma zostać wcielonych 219 tys. ludzi. To dwa razy więcej niż wiosną – wówczas przyjęto 133 tys. poborowych. Ale, jak twierdzą „Nowyje Izwiestia”, nie powinno być z tym problemu: młodzież boi się, że jeśli teraz nie odbędzie dwuletniej służby wojskowej, będzie ich czekać służba trzyletnia.
Po kraju krążą pogłoski, że wkrótce służba znów zostanie przedłużona, do dwóch lat i ośmiu miesięcy. Wielu rodziców dawało nawet łapówki, by ich dzieci jak najszybciej zostały wzięte do armii – twierdzi współprzewodnicząca Związku Żołnierskich Matek Ełła Poliakowa.
Rosja od wieków potrzebowała ogromnej armii – i stąd drakońskie zasady poboru. Do 1793 roku służba w armii była dożywotnia, później trwała 25 lat. Czas służby skrócono dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Co roku w Rosji wiek poborowy osiąga około miliona młodych mężczyzn (za kilka lat ma to być zaledwie 600 tys.), a do wojska trafia tylko skromna część z nich. Mimo to całość sił zbrojnych liczy około miliona ludzi.
Służba nie cieszy się popularnością – diedowszczyna (odpowiednik polskiej fali) co rok powoduje liczne samobójstwa i dezercje. Żołd wynosi 5 – 6 tys. rubli miesięcznie (500 – 600 złotych), a większość przywilejów, jakimi cieszyli się wojskowi, została zlikwidowana. Co gorsza, rosyjscy żołnierze muszą uczestniczyć w prawdziwych wojnach.