Student, który wpadł pod metro nadal potrzebuje opieki
Ojciec Filipa Zagończyka - niewidomego studenta, który trzy lata temu wpadł pod pociąg metra w Warszawie - zeznał przed sądem, że nadal wymaga on specjalistycznej opieki medycznej. Poszkodowany mężczyzna chce zwiększenia kwoty zadośćuczynienia oraz większej renty.
05.10.2011 | aktual.: 05.10.2011 13:54
Student w wyniku wypadku z 2008 r. stracił nogę, doznał też wielu innych obrażeń. Spędził ponad pół roku w szpitalach: pięć miesięcy przebywał w klinice w szwajcarskim Zurychu, a następnie ponad miesiąc w warszawskim szpitalu przy ul. Lindleya.
We wrześniu 2010 roku złożył pozew przeciwko Metru Warszawskiemu i PZU. Domaga się miesięcznej renty w wysokości 14,5 tys. zł oraz zwiększenia kwoty zadośćuczynienia - ubezpieczyciel uznał bowiem, że mężczyzna w 15% przyczynił się do wypadku, więc kwotę zmniejszył.
Od Metra Warszawskiego i PZU - jak już wcześniej informowały media - Zagończyk otrzymał ponad 80 tys. zł odszkodowania i 500 tys. zł zadośćuczynienia oraz siedem tys. zł comiesięcznej renty.
W środę przed stołecznym sądem zeznawał ojciec niepełnosprawnego studenta. - Po opuszczeniu szpitala syn przez roku był całkowicie unieruchomiony. W dalszym ciągu wymaga rehabilitacji. W tej chwili chodzi o kulach, ale potrzebuje pomocy w poruszaniu się. Zawsze musi mieć asystenta. Ma bóle kręgosłupa, miednicy i kostki - powiedział Andrzej Zagończyk.
Świadek był pytany o obecną sytuację życiową i kondycję psychiczną syna. - Filip skończył studia magisterskie i dostał się na doktorat. Próbuje też znaleźć pracę, ale jest z tym bardzo ciężko. Wcześniej pracował w radiu. Wraca do tego zdarzenia. Czuje, że jego życie zmieniło się zdecydowanie na gorsze. Przed wypadkiem był samodzielny, funkcjonował tak jak my wszyscy - mówił.
Obok głównego żądania pozwu pełnomocnik studenta wniósł też o zabezpieczenie powództwa, czyli wypłatę zwiększonej renty jeszcze przed zakończeniem procesu i wydaniem prawomocnego orzeczenia, bo proces może potrwać dłuższy czas.
W czerwcu sąd oddalił jednak ten wniosek. Powodem jest to, że ubezpieczyciel dobrowolnie wypłaca studentowi 7 tys. zł. Sąd stwierdził, że Zagończyk nie przedstawił żadnych dokumentów potwierdzających jego słowa, ile wydaje na rehabilitację, ile na leki, ile na dojazdy taksówkami.
Do wypadku, szeroko opisywanego przez media, doszło na stacji metra Centrum 17 września 2008 roku. Niewidomy student dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego wpadł pod wjeżdżający na stację pociąg - nie wyczuł laską krawędzi peronu.
Od Metra Warszawskiego i PZU Zagończyk otrzymał odszkodowanie i zadośćuczynienie oraz rentę. - Po dwóch latach negocjacji z PZU, ubezpieczyciel nie spełnił w sposób satysfakcjonujący oczekiwań powoda w zakresie odszkodowania, renty, zadośćuczynienia, dlatego zdecydowaliśmy się skierować pozew do sądu. Z kolei Metro Warszawskie informowało, że jego ubezpieczycielem jest PZU i nie brało udziału w rozmowach - informowała we wrześniu ub. r. kancelaria prawna reprezentująca studenta.
Oddalenie przez sąd wniosku o zabezpieczenie powództwa, czyli wypłatę zwiększonej renty jeszcze przed zakończeniem procesu, nie przesądza o końcowym wyniku sprawy, która cały czas toczy się przed tym sądem.
Po wypadku, któremu uległ student, w metrze na peronach zainstalowano wypukłe oznaczenia, które mają ostrzegać niewidomych o zbliżaniu się do krawędzi peronu. Na stacji Centrum, na której doszło do tego wypadku, o nadjeżdżaniu pociągu informuje się przez megafon, a także na ekranach.