Strzelanina w Tours - 4 ofiary śmiertelne
(AFP)
Francuska policja aresztowała w poniedziałek mężczyznę, który strzelał do ludzi na ulicy w mieście Tours zabijając 4 osoby, raniąc 10. Premier Lionel Jospin
powiedział, że napastnik nie ma przeszłości kryminalnej, ale jest niezrównoważony.
Zamaskowany mężczyzna otworzył ogień do ludzi w pobliżu stacji kolejowej. Wbrew wcześniejszym doniesieniom, że strzelało dwóch mężczyzn, świadkowie twierdzą, że sprawcą tragedii była jedna osoba - mężczyzna, który strzelał do przejeżdżających samochodów i do przechodniów. Niektórym ludziom udało się ukryć w pobliskiej kawiarni. Według świadków, mężczyzna bez przerwy przeładowywał broń, strzelając na oślep. W wyniku interwencji policji został ranny. Udało mu się ukryć w znajdującym się koło dworca podziemnym garażu. Po pewnym czasie oddał się jednak w ręce policji.
Według policji, 44-letni napastnik jest zatrudniony w kolejach państwowych jako maszynista. Podobno był szykanowany w miejscu pracy.
Policja nie wyklucza, że napastnik miał wspólnika. Według niepotwierdzonych informacji, szaleniec zostawił w podziemnym garażu samochód naszpikowany granatami. (jd)