Napastnik ścigał ofiarę. Wstrząsające szczegóły tragedii w Szczecinie
- Tu jest takie spokojne osiedle. Naprawdę jesteśmy w szoku. Pół Szczecina na pewno słyszało te strzały - mówią nam mieszkańcy ul. Kasjopei, gdzie w czwartek rozegrał się dramat, w którym zginęły trzy osoby. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, mężczyzna zabił swoją byłą partnerkę i jej nową miłość, a następnie sam popełnił samobójstwo.
16.06.2023 | aktual.: 16.06.2023 17:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ulica Kasjopei leży w północnej części Szczecina. Nie ma tu wysokich bloków ani wielkopowierzchniowych biurowców czy magazynów. Jest to ślepa ulica, przy której od kilkunastu lat króluje niska zabudowa wielorodzinna, a niedaleko znajdują się już obrzeża miasta. Ci, którzy tu mieszkają, mówią, że jest to idealne miejsce, by zaznać spokoju i ciszy.
Sielankę mieszkańców przerwał jednak dramat, który rozegrał się w czwartek chwilę przed godziną 18. Mieszkańcy okolicy usłyszeli strzały. Na miejscu natychmiast pojawiły się policja i pogotowie. Za chwilę dojechali antyterroryści, którzy weszli do mieszkania na parterze i ujawnili trzy ciała.
Jak udało nam się ustalić, znaleźli oni zwłoki kobiety i dwóch mężczyzn - byłego i obecnego partnera ofiary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według naszych informacji wszystko wskazuje na to, że były partner ścigał około 50-letnią kobietę, która wracała do domu, w którym czekał z nią obecny wybranek. Kobieta miała zadzwonić na numer alarmowy i poinformować o tym fakcie operatora, który na miejsce wysłał policję.
Kiedy patrol dojechał do ul. Kasjopei, rolety w mieszkaniu były już opuszczone. Świadkowie w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" mówili, że wcześniej widzieli mężczyznę z pistoletem na balkonie. Miał się na niego dostać przez ogródek. Potem padły strzały.
Na miejscu pojawili się policyjny negocjator i antyterroryści. Kiedy nikt nie odpowiadał, funkcjonariusze siłą weszli do mieszkania i znaleźli trzy ciała. Wszystko wskazuje na to, że napastnik zabił kobietę i mężczyznę, a następnie siebie.
Prokuratura nie ujawnia zbyt wielu informacji. Alicja Macugowska-Kyszka z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie mówi, że więcej szczegółów może zostać przekazanych w poniedziałek. - Na tę chwilę mogę potwierdzić, że zaplanowano sekcję zwłok i oględziny - przekazała w rozmowie z WP.
Szok na osiedlu
W piątek od rana okoliczni mieszkańcy przeżywają ostatnie wydarzenia. - Do mojego sklepu przychodzą ludzie i pytają, czy coś więcej wiem. Nie znałam tych osób. Ale słyszałam, że byli dobrze usytuowani. Ta kobieta prowadziła chyba jakiś biznes, tu w Szczecinie. Podobno nie mieszkali tu na stałe - opowiada nam sprzedawczyni z okolicznego sklepu spożywczego.
Sąsiedzi również nie kryją szoku. - Nie wierzę, że to nas spotkało. Przecież tutaj nigdy nie było ani jednej bójki lub awantury. Słyszałem te strzały, byłem przerażony. Nie wiedziałem, co się dzieje - opowiada nam jeden z okolicznych mieszkańców. - Tutaj mieszka wiele rodzin z dziećmi. Dobrze, że nikomu więcej się nic nie stało, bo o tej porze wiele osób wraca dopiero do domów - dodaje.
Do momentu naszej publikacji niewiele wiadomo było o sprawcy i drugim mężczyźnie.
- Dzieci słyszały, że przyjechała policja, jakaś brygada antyterrorystyczna, słyszały strzały, próbę dostania się do mieszkania... To one były tego świadkami i zrelacjonowały mi to telefonicznie - opowiadał z kolei w czwartek reporterowi WP jeden z mieszkańców osiedla. - Wydawało mi się, że film kręcą, taki sensacyjny - wyznał palący na balkonie papierosa mężczyzna. - Nie wiem, co się wydarzyło. Słyszeliśmy strzały, przyjechaliśmy szybko na osiedle, bo dziecko było samo w domu. Nic nie wiemy - dodał.
Czytaj też:
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski, współpraca Sylwester Ruszkiewicz