Strzelanina w Warszawie. Policyjny pościg na Targówku
Strzały ostrzegawcze oddał patrol policji w Warszawie po tym, jak kierowca volkswagena nie zatrzymał się do kontroli. Funkcjonariusze ruszyli za autem, a wówczas nerwy puściły pasażerowi tego pojazdu. Wyskoczył jak z procy i rzucił się do ucieczki pieszo.
01.03.2024 | aktual.: 01.03.2024 12:56
Świadkami scen jak z sensacyjnego filmu o samochodowych pościgach byli kierowcy, którzy w czwartek przed godziną 18 znaleźli się w okolicach ulicy Grodzieńskiej na stołecznym Targówku. Rutynowa kontrola policyjna, prowadzona w okolicy, przyniosła niespodziewany efekt w postaci wystrzałowych epizodów.
Na widok policyjnego patrolu jednemu z kierowców puściły nerwy. Pojazd ruszył z piskiem opon. Rozpędzony volkswagen pędził ulicami, kierowca liczył na to, że zdoła uniknąć kontroli.
Policyjny radiowóz włączył syreny i podjął pościg. Jednak gdy ścigany samochód wyhamował, natychmiast otworzyły się jego drzwi i do ucieczki pieszo rzucił się pasażer.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Funkcjonariusze oddali strzały ostrzegawcze. To zadziałało - policja zatrzymała tym sposobem dwie osoby.
Strzały na ulicach Warszawy. Policyjny pościg
Jak podaje "Super Express", policja jeszcze nie zdołała ustalić, co na sumieniu mieli podróżujący volkswagenem mężczyźni, że usiłowali za wszelką cenę uniknąć bliższej relacji ze stróżami prawa. Bartłomiej Śniadała z Komendy Stołecznej Policji poinformował, że schwytani uciekinierzy to obywatele Gruzji.
- Na razie nie wiemy, dlaczego zaczęli uciekać. W sprawie trwają czynności - powiedział gazecie funkcjonariusz. Na miejscu zdarzeń policjanci zabezpieczali ślady i szukali łusek po wystrzelonych przez mundurowego podczas pościgu nabojach.
Kilka dni wcześniej, w środę 21 lutego, również padły w tej okolicy strzały podczas pościgu za kierowcą. Funkcjonariusze z Otwocka ścigali sprawcę kradzieży samochodu. Zatrzymali go dopiero w Warszawie. Mężczyzna staranował dwa policyjne samochody i potrącił jednego z policjantów, a wtedy patrol użył broni.
Źródło: "Super Express"