Strzał w Sejmie. Jak doszło do wypadku?
Groźny incydent w Sejmie. Służby i śledczy badają, jak mogło dojść do sytuacji, że funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej postrzelił się w Sejmie. Generał Roman Polko zwraca uwagę na ważny przepis.
01.02.2021 17:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do wypadku na terenie Sejmu RP w Warszawie doszło w niedzielę przed godziną 13. Jeden z funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej postrzelił się w trakcie czyszczenia broni. Zdarzenie potwierdził Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu.
Dyrektor CIS zapewnił, że bezpieczeństwo osób postronnych w żadnej mierze nie było zagrożone, a aktualnie trwa ustalanie okoliczności zdarzenia. Dodał, że wypadek miał miejsce w strefie zamkniętej, do której dostęp posiadają wyłącznie funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej.
Strzał w Sejmie. "Przepisy zabraniają mieć wprowadzony nabój"
Jak jednak wskazują eksperci, taka sytuacja nie powinna w ogóle mieć miejsca. - Na coś takiego nie ma miejsca wśród profesjonalistów – komentuje w Polsat News gen. Roman Polko, były szef GROM. Stwierdził, że w tej sytuacji funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej "stwarza większe zagrożenie dla siebie i otoczenia".
Gen. Andrzej Pawlikowski, były szef BOR z kolei uważa, że ludzi czasem gubi rutyna i brak ostrożności. - Sam widziałem, kiedy instruktor na strzelnicy pokazywał zasady korzystania z ostrej broni palnej. W pewnym momencie padł strzał. Dobrze, że w podłogę, a nie uczestnika kursu - opowiadał.
Generał Polko zwrócił uwagę, że funkcjonariusz mógł chodzić po Sejmie z naładowaną bronią. Andrzej Pawlikowski podkreśla, że przepisy zabraniają mieć wprowadzony nabój do komory nabojowej, a broń nie może być przeładowana. - Jeśli chodził z przeładowaną bronią na terenie Sejmu to kwalifikuje się do czynności wyjaśniających - stwierdził.