A czy widzi pan w tej ekipie kogoś, kto powinien zostać ministrem spraw zagranicznych?
Żeby razem z prezydentem Dudą, który jest odpowiedzialny za tą politykę zagraniczną w jakimś sensie, odbudować naszą pozycję w Unii Europejskiej?
Nie nie proszę pana. Ja nie będę wymieniał żadnych nazwisk. Natomiast cieszyłbym się, gdyby ten nowy rząd przystąpił do odbudowy naszej pozycji w Unii Europejskiej.
Bo ta dzisiejsza pozycja jest katastrofalnie niska. Co więcej, ponieważ rozpoczną się poważne negocjacje zarówno nad wieloletnią perspektywą finansową, jak i nad budżetem odbudowy.
Bardzo poważna kwota 750 miliardów euro. No, to byłoby dobrze gdyby polski rząd zachowywał się w taki sposób, aby nie było wątpliwości.
Na przykład co do praworządności w Polsce. No, ale premier mówił po ostatnim szczycie premier mówił, że żadnego powiązania z praworządnością lub też jej brakiem nie będzie.
Bo tego się nie da dokładnie dookreślić i w ogóle, żebyśmy takie zarzuty odłożyli na półkę i przestali o nich w ogóle mówić.
To jest nieprawda. Taki mechanizm już jest na ukończeniu. Zresztą prace nad nim trwają od 2018 roku.
Co więcej, w rezolucji - w niedawnej rezolucji Parlament Europejski wyraźnie napisał, jaki to ma być mechanizm. - Tak zwanej odwróconej, kwalifikowanej większości.
I co więcej Parlament wyraźnie powiedział, że jeżeli to nie zostanie wpisane, to nie zagłosuje za budżetem.
Więc nadzieje pana premiera, że to będzie można jakoś ominąć, że na przykład Rada Europejska, więc spotkanie szefów rządów będzie miało ostateczną decyzję w tej sprawie, są chłonne.
One polegają prawdopodobnie na nieporozumieniu albo na świadomym wprowadzaniu opinii publicznej w błąd.
I w takim razie te strefy, które miały być wolne od LGBT, a teraz niektórzy mówią, że to będą strefy wolne od unijnych pieniędzy - to jest taki pierwszy sygnał dla polskiego rządu?
Że nie będzie zmiłuj? Będą wstrzymywane pieniądze i środki? Tak, to jest pierwszy sygnał. Dlatego, że Unia to nie jest tylko wspólny rynek, ale przede wszystkim wspólne wartości.
Nawiasem mówiąc, te wszystkie podstawy prawne, na których to się wszystko opiera, pochodzą z Traktatu Lizbońskiego, który ratyfikował prezydent Lech Kaczyński. Nawiasem mówiąc.
Więc niech rząd te pierwsze sygnały dotyczące przestrzeni bez LGBT - niech potraktuje poważnie, bo jak nie ma wartości europejskich, to nie ma pieniędzy. Taka jest zasada.
Tylko, że to nie jest broń obosieczna? Dlatego, że coraz częściej słychać takie głosy, że w takim razie skoro Unia nie potrafi szanować tego jak sobie rządzimy wewnątrz kraju, to może z tej Unii trzeba wyjść?
I takich głosów jest coraz więcej. I czy to nie skończy się tak jak w Wielkiej Brytanii? Że to wstrzymywanie pieniędzy będzie świetnym paliwem dla wszystkich eurosceptyków?
No, to niech rząd rozpocznie procedurę wyjścia. To jest dosyć łatwe. To jest opisane i w Konstytucji, i w ustawach.
Jest wyraźnie określone, na czym polega i jak wygląda wypowiedzenie traktatu międzynarodowego.
Nic nie stoi na przeszkodzie. Jeżeli rząd uważa, że trzeba wychodzić, niech rozpocznie procedurę.