Strażnicy miejscy ukradli nietrzeźwemu 1200 zł? Jest zapis z monitoringu
Policja potwierdziła niektóre spośród zeznań mężczyzny, któremu we wrześniu, w trakcie drogi na izbę wytrzeźwień, zginęło 1200 zł. Zdaniem poszkodowanego doszło do kradzieży. Z kolei strażnicy miejscy stwierdzili, że właśnie taką kwotę znaleźli w wozie, którym go transportowali. W rozstrzygnięciu sprawy ma pomóc zapis z monitoringu.
- Pewne zapisy monitoringu potwierdzają przynajmniej częściowo wersję poszkodowanego - powiedział w rozmowie z portalem dzienniklodzki.pl Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. W zabezpieczonych przez policję notatnikach służbowych dwóch strażników, którzy we wrześniu przewozili nietrzeźwego mężczyznę, nie ma w ogóle wzmianki o znalezionych pieniądzach.
A te zginęły mężczyźnie bezpowrotnie. Nie było ich w depozycie - tam złożono jedynie 10 zł i 5 euro. Gdy po wyjściu z izby wytrzeźwień mężczyzna udał się do straży miejskiej z prośbą o interwencję, został zignorowany. Dowództwo jednostki miało stwierdzić, że poszkodowany wcale się do nich nie zgłosił i nic nie wiedzą o całej sytuacji, podaje portal.
Strażnicy najpierw obarczyli odpowiedzialnością za sytuację pracowników Miejskiego Ośrodka Terapii i Profilaktyki Zdrowotnej, a potem zeznali śledczym, że znaleźli pieniądze w radiowozie. - Fakt domniemanego znalezienia 1200 zł w radiowozie Straży Miejskiej w Łodzi nie znajduje potwierdzenia w notatnikach funkcjonariuszy - stwierdził Kopania.
Najbardziej krwawa strzelanina w historii Stanów Zjednoczonych
We wrześniu do pijanego 35-latka przyjechało najpierw pogotowie. Medycy zdecydowali, że na miejscu powinien pojawić się patrol straży miejskiej. Gdy funkcjonariusze dowieźli mężczyznę na izbę wytrzeźwień, jeden z nich doprowadził do budynku 35-latka, a drugi - idąc za nimi - przyniósł jego plecak.
Jeżeli to mężczyźni przywłaszczyli pieniądze, grozi im nawet do 10 lat więzienia.
Źródło: dzienniklodzki.pl