Strażacy zasypywani zgłoszeniami o szerszeniach i osach
Po tym, gdy w Letnicy koło Zielonej Góry
szerszenie śmiertelnie użądliły w sobotę dwie osoby, lubuscy
strażacy są "zasypywani" zgłoszeniami o szerszeniach i osach. W
poniedziałek aż 65. razy byli wzywani do usuwania gniazd tych
owadów - poinformował rzecznik lubuskiej straży
pożarnej Dariusz Żołądziejewski.
W minioną sobotę szerszenie zaatakowały w Letnicy trzy osoby mieszkające w oddalonej od innych zabudowań leśniczówce. Ich ukąszenia okazały się śmiertelne dla 34 i 53-letniego mężczyzny. Obecnie trwa wyjaśnianie okoliczności tego zdarzenia.
Szerszenie z reguły bez powodu nie atakują. Agresywne stają się wówczas gdy poczują zagrożenie dla swojego gniazda. Dlatego trzeba pamiętać by nie zbliżać się do niego, nie rzucać w nie np. kamieniami czy też próbować je usunąć na własną rękę - powiedział Żołądziejewski.
Jak dodał rzecznik, najważniejsze by nie wpadać w panikę, lecz spokojnie zaczekać na przyjazd strażaków, oczywiście z dala od owadów.
W zależności od umiejscowienia gniazda szerszeni czy też os, strażacy ubrani w specjalne kombinezony próbują je usunąć mechanicznie. Najczęściej zabierają cały kokon i wywożą go np. do lasu. Jeśli jest to niemożliwe, do likwidacji owadów używają pianki budowlanej i środków owadobójczych.