Potworna śmierć trzylatki. Dotarli do SMS‑a, którego miała wysłać matka
Wstrząsające, nieoficjalne ustalenia ze śledztwa w sprawie śmierci 3-letniej dziewczynki z Siedlec. Jak podaje "Fakt", matka związała się z nowym chłopakiem, a dziecko im "przeszkadzało". Kobieta miała też wysłać do swojego partnera przerażającą wiadomość.
Śmierć dziecka ujawniono w nocy z 1 na 2 sierpnia. - Służby zawiadomiła koleżanka matki dziecka, która w tym czasie była z nimi w mieszkaniu - informował zastępca prokuratora rejonowego w Siedlcach Adrian Wysokiński. Mimo prób reanimacji, dziecka nie udało się uratować.
We wtorek zatrzymana została 25-letnia matka dziecka i jej partner. Mężczyznę po przesłuchaniu zwolniono, natomiast matce śledczy przedstawili zarzut znęcania się nad osobą nieporadną z uwagi na wiek i stan zdrowia oraz zarzut niemyślnego spowodowanie śmierci dziecka.
25-latka przyznała się do zarzutów, złożyła wyjaśnienia. W czwartek - na wniosek prokuratury - sąd zdecydował o jej tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokurator zastrzegł, że kwalifikacja czynów zarzucanych kobiecie może się zmienić po uzyskaniu przez śledczych wyników sekcji zwłok. Z ustaleń śledczych wynika, że trzylatka była w stanie wycieńczenia organizmu i niedożywienia. Dziewczynka od urodzenia miała stwierdzonych kilka schorzeń. Nie chodziła i nie mówiła. Trzylatką opiekowała się matka, która jest w trakcie rozwodu z ojcem dziecka.
Według nieoficjalnych informacji ze śledztwa, do których dotarł "Fakt", matka dziecka miała zaplanować całą sytuację, w związku z poznaniem nowego partnera.
- Zostali parą i dziecko przeszkadzało. Pojechali nad morze i zostawili dziewczynkę na długi czas. Bez opieki. 30 lipca do sieci wrzucili swoje zdjęcie z plaży. Byli uśmiechnięci i zakochani. Oni robili to zdjęcie, a malutka musiała być wtedy w agonii - powiedziała "Faktowi" osoba znająca kulisy śledztwa.
"Fakt" dotarł również do wiadomości, jaką kobieta wysłała do swojego chłopaka. "Jeszcze nie zdechła" - miała napisać.
Czytaj także:
Źródło: PAP, "Fakt"