PolskaStrajk w Centrum Zdrowia Dziecka: rośnie napięcie między dyrekcją a pielęgniarkami. Dyrektor wezwana przez prokuraturę, PO wzywa ministra zdrowia

Strajk w Centrum Zdrowia Dziecka: rośnie napięcie między dyrekcją a pielęgniarkami. Dyrektor wezwana przez prokuraturę, PO wzywa ministra zdrowia

• Wciąż nie ma porozumienia między dyrekcją a pielęgniarkami z CZD
Dyrektor CZD Małgorzata Syczewska: nie są przygotowywane wypowiedzenia dla pielęgniarek
Przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek CZD Małgorzata Nasiłowska: pielęgniarki dostają SMS-y z informacją, że we wtorek CZD zostanie zlikwidowane
• Pielęgniarki domagają się podwyżek, poprawy warunków pracy, ale także zatrudnienia co najmniej 70 dodatkowych pielęgniarek
• Prokuratura Warszawa-Praga prowadzi postępowanie sprawdzające po zawiadomieniu Rzecznika Praw Dziecka; dyrektor CZD została wezwana przez prokuraturę
Rzecznik PO Jan Grabiec: politycy PiS przestali się angażować w spory między pracownikami i pracodawcami - na miejscu powinien być minister zdrowia

27.05.2016 | aktual.: 27.05.2016 15:10

Strajkujące pielęgniarki zarzucają dyrekcji Centrum Zdrowia Dziecka, że nie zależy jej na porozumieniu z personelem szpitala. Od wtorku w placówce trwa protest pielęgniarek, które domagają się poprawy warunków wynagrodzenia i pracy. Prokuratura Warszawa-Praga prowadzi postępowanie sprawdzające po zawiadomieniu Rzecznika Praw Dziecka, który boi się bezpieczeństwo małych pacjentów. Dyrektor CZD została wezwana przez prokuraturę.

Przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy Instytucie Magdalena Nasiłowska powiedziała, że zła sytuacja w Centrum narastała od dawna, bo pracuje tam za mało sióstr. Podkreśliła, że strajk powinien się odbyć już wcześniej, bo zbyt mała liczba pielęgniarek zagrażała zdrowiu i życiu pacjentów leczonych do tej pory. - Czy dyrekcja zdaje sobie sprawę, ze powinna wezwać prokuraturę już kilka lat temu? - pytała Magdalena Nasiłowska i dodała, że dyrekcji zależy tylko na tym, by sprawa ucichła, a nie by dojść do porozumienia.

Pielęgniarki twierdzą, że jest na nie wywierana presja. Magdalena Nasiłowska powiedziała, że jej koleżanki otrzymują wiadomości z groźbami zwolnień. - Dziewczyny dostają SMS-y, że we wtorek CZD będzie zlikwidowane, że są szykowane wypowiedzenia z pracy. SMS-y są od kierowników danych klinik - mówiła. Dyrektor CZD Małgorzata Syczewska, odnosząc się do tych zarzutów, stwierdziła, że nie są przygotowywane wypowiedzenia dla pielęgniarek, a ona "czeka na zgłoszenie propozycji od związków zawodowych".

Magdalena Nasiłowska uważa, że dyrekcja CZD nie chce spotkać się ze strajkującymi siostrami. Jak mówiła, nikt do niej nie dzwonił i nie próbował się skontaktować. Z kolei wcześniej rzeczniczka szpitala Katarzyna Gardzińska mówiła, że to władze szpitala nie mogą się skontaktować z pielęgniarkami.

Na części oddziałów obecność sióstr została ograniczona do oddziałowych i jednej pielęgniarki. Rzecznik CZD zapewniła, że tam, gdzie pielęgniarki odeszły od łóżek pacjentów, opiekę nad nimi przejęli lekarze. Dotyczy to oddziałów pediatrii, onkologii, neurologii i rehabilitacji. CZD jest jednym z największych specjalistycznych szpitali pediatrycznych w Polsce. Świadczy usługi z zakresu lecznictwa szpitalnego, ambulatoryjnego i rehabilitacji.

PO: niech w rozwiązanie problemu włączy się minister Radziwiłł

Rzecznik PO Jan Grabiec zarzuca politykom PiS, że po przejęciu władzy przestali się angażować w spory między pracownikami i pracodawcami.

Jego zdaniem w rozwiązanie problemu powinien tam włączyć się minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

Zdaniem posła gdyby rządziła Platforma, to parlamentarzyści PiS "staliby ramię w ramię z pielęgniarkami i żądali zwiększania wynagrodzeń". Jan Grabiec powiedział, że w sytuacji, kiedy w CZD świadczenia na rzecz pacjentów nie mogą już być realizowane w odpowiednim terminie, udział ministra wydaje się oczywisty i niezbędny.

Pielęgniarki: propozycje dyrekcji są nie do przyjęcia

We wtorek rano pielęgniarki ze stołecznego Instytutu "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" odeszły od łóżek pacjentów. W czwartek nad ranem przerwano całonocne negocjacje przedstawicielek protestujących i dyrekcji szpitala. Pielęgniarki uznały, że propozycje dyrekcji są nie do przyjęcia, w związku z czym strajk będzie kontynuowany.

- 26 maja przedstawiliśmy rozwiązania i porozumienie, które mogliśmy tego dnia zawrzeć i zakończyć strajk - poinformowała rano dyrektorka szpitala Małgorzata Syczewska. Jak wyjaśniła, przewidywało ono m.in. podwyżki, zwłaszcza dla najmniej zarabiających pielęgniarek.

W zaproponowanym porozumieniu zapisano, że kwota, która może zostać przeznaczona na podwyżki dla pielęgniarek i położnych w IPCZD to "iloczyn 90 zł brutto i liczby etatów przeliczeniowych pielęgniarek i położnych zatrudnionych w Instytucie na umowę o pracę". Ostateczny podział tej kwoty miałby nastąpić w uzgodnieniu ze związkiem zawodowym. Kwoty te miałyby automatycznie wchodzić do podstawy wynagrodzenia. Związek miałby wyrazić zgodę na zmianę okresu rozliczeniowego z jedno- na dwumiesięczny. Zmiany mogłyby wejść w życie najwcześniej od 1 lipca br.

Wyjaśniła, że zaproponowana podwyżka wynagrodzeń jest możliwa dzięki spodziewanym oszczędnościom w innych wydatkach IPCZD. - Wobec braku możliwości uzyskania dodatkowych środków zewnętrznych jakakolwiek większa podwyżka oznaczałaby destabilizację i tak trudnej już sytuacji finansowej Instytutu, a w perspektywie - mogłaby doprowadzić do wstrzymania działalności całego szpitala - dodała.

W porozumieniu dyrekcja zobowiązała się do wypłacenia w pełnej wysokości wynagrodzeń wszystkich pielęgniarek za okres strajku. Zaproponowano też rozpoczęcie we wtorek 31 maja rozmów w sprawach pracowniczych uzgodnionych ze związkiem.

Syczewska podkreśliła, że warunkiem porozumienia było m.in. zakończenie strajku w piątek o godz. 7. rano, co nie nastąpiło.

- Propozycje, jakie składała pani dyrektor przed kamerami, nie były propozycjami, które słyszeliśmy w sali konferencyjnej - powiedziała przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy CZD Magdalena Nasiłowska. - Te propozycje były zupełnie inne; dużo gorsze i dużo mniej korzystne dla pielęgniarek pracujących w CZD - oceniła.

Podkreślała, że problem niedoboru pielęgniarek narasta w szpitalu już od dłuższego czasu i - jak zaznaczyła - "dalej w tych rozmowach nie jest słyszany". - Mamy grafiki, które mówią same za siebie, że my tak, jak pracujemy w strajku, na niektórych oddziałach pracujemy normalnie, bez strajku - przekonywała Nasiłowska.

- Jeżeli pani dyrektor zaproponuje nam rozwiązanie, żeby pielęgniarki do CZD chciały przychodzić, pracować i chciały zostać, rozważymy każdą propozycję pani dyrektor - zadeklarowała.

Jednocześnie powiedziała, że "pieniądze naprawdę nie mają największego znaczenia". - My tutaj najbardziej walczymy o to, żeby ktoś zauważył problem, że w CZD brakuje pielęgniarek. Próbuje się je zastąpić opiekunkami. Niestety proszę państwa, z wielkim szacunkiem do tego zawodu, bardzo nam te koleżanki pomagają, ale nie są w stanie zapewnić takiej samej pomocy jak druga pielęgniarka - przekonywała Nasiłowska.

W piątek pielęgniarki miały przedstawić dyrekcji własne propozycje. - Chcemy żeby dyrekcja zobowiązała się do tego, że w ciągu najkrótszego czasu jak to jest możliwe, do CZD przyjmie ok. 70 pielęgniarek. Nawet jakby przyjęła 100, to byłoby za mało. I to są mniej więcej takie żądania, które poprawiłyby sytuację w CZD - mówiła Nasiłowska.

Dyrektor zadeklarowała, że w dalszym ciągu jest otwarta na rozmowy, ale muszą one uwzględniać realną, aktualną sytuację Instytutu.

- My również jesteśmy gotowe do rozmów, ale takich konstruktywnych, które coś wniosą. Nie tylko obietnic - powiedziała Nasiłowska.

Dyrekcja zaznaczyła, że obecną formę strajku uważa za środek niewspółmierny do oczekiwań strajkujących. Zwróciła uwagę, że z powodu strajku wielu pacjentów zostało odesłanych z CZD. - W trzech oddziałach, gdzie powinni być leczeni ciężcy pacjenci: kardiologii, kardiochirurgii, endokrynologii i diabetologii nie ma aktualnie ani jednego pacjenta. Wszyscy oni zostali albo przekazani do innych placówek, albo wypisani do domu. Strajkuje oddział onkologii - mówiła.

Zaznaczyła, że nigdy w historii Instytutu, gdzie zdarzały się rożnego rodzaju protesty pracowników i strajki, zdrowie i życie pacjentów nie zostało narażone. - Mimo protestów i niezadowolenia pracowników leczenie pacjentów odbywało się w sposób normalny - podkreśliła.

W oświadczeniu zamieszczonym na stronie szpitala dyrekcja oceniła, że przebieg akcji strajkowej budzi wątpliwości w świetle ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Zgodnie z jej przepisami niedopuszczalne jest zaprzestanie pracy w wyniku akcji strajkowych na stanowiskach pracy, na których zaniechanie pracy zagraża życiu i zdrowiu ludzkiemu. W ocenie dyrekcji przebieg akcji strajkowej w CZD sprawił, że doszło do zagrożenia zdrowia i życia pacjentów.

Nasiłowska, pytana o komentarz do tego stanowiska, podkreśliła, że dotychczasowe działania pielęgniarek, które pracowały w systemie po jednej pielęgniarce na oddziale i opiekunka, narażały jeszcze bardziej życie i zdrowie pacjentów, niż narażają podczas strajku. - Mamy świadomość tego, że zdrowie i życie małego pacjenta jest najważniejsze. Nasze koleżanki są odpowiedzialne, ale dłużej nie możemy pozwolić na to, żeby pracować w takiej obsadzie jak do tej pory - zaznaczyła.

Zapewniła jednocześnie, że wszystkie badania, które były zaplanowane do realizacji, "w większym stopniu zostały zrobione". - Każdy oddział, który ma natychmiastowe operacje zagrażające życiu i zdrowi dziecka, normalnie je wykonuje - dodała Nasiłowska.

W oświadczaniu dyrekcji znalazły się informacje dotyczące zarobków pielęgniarek: 6 proc. z nich zarabia poniżej 3 tys. zł brutto, 20 proc. - w przedziale 3 tys.- 4 tys. brutto, 32 proc. w przedziale 4 tys. - 5 tys. brutto , 25 proc. w przedziale 5 tys. - 6 tys. brutto a 17 proc. powyżej 6 tys. zł brutto.

Syczewska w oświadczeniu prostuje - jak wskazuje - pojawiające się w mediach informacje, jakoby IPCZD wprowadził jedynie częściową podwyżkę w kwocie 200 zł w miejsce obiecanych 400 zł.

Wyjaśnia, że IPCZD wprowadził podwyżkę wynikającą z ministerialnego programu w pełnej wysokości 400 zł. Ta kwota - jak wskazuje dyrekcja - przekłada się na wzrost wynagrodzenia zasadniczego o ok. 233 zł. - Z uwzględnieniem tej podwyżki obecne średnie wynagrodzenie pielęgniarek w IPCZD wynosi 4940 zł w tym 150 zł za nadgodziny, przy czym wynagrodzenia wyższe, czyli przekraczające 5000 zł otrzymuje powyżej 40 proc. pielęgniarek. Kolejna z trzech dalszych określonych rozporządzeniem Ministra Zdrowia transza na podwyżki zwiększy wynagrodzenia pielęgniarek o dodatkowe 400 zł brutto już od września - dodaje.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (367)