Strajk Kobiet walczy o Sejm. Marta Lempart: mamy dosyć roznoszenia ulotek
Ogólnopolski Strajk Kobiet chce swojej reprezentacji w Sejmie. – Mam dosyć noszenia ulotek za partyjnymi kandydatami, bez prawa głosu w sprawach, dla których przez ostatnie 3 lata poświęciłam wszystko - mówi w rozmowie z WP liderka stowarzyszenia Marta Lempart. Dodaje, że trwają rozmowy z Lewicą i z Koalicją Obywatelską.
08.08.2019 | aktual.: 08.08.2019 13:57
Oprócz rozmów trwa też zbiórka podpisów pod petycją do liderów obu bloków opozycyjnych. Marta Lempart jako ewentualna reprezentantka Strajku Kobiet dostała od środy ponad 1000 głosów poparcia. Petycję podpisali m.in. prof. Monika Płatek, Joanna Scheuring-Wielgus, aktorka Dorota Stalińska, Iwona Hartwich, Dorota Łoboda z ruchu Rodzice Przeciw Reformie Edukacji i Zbigniew Hołdys.
Autorka petycji, Marta Miciak z Piły, podkreśla, że "w Sejmie powinna znaleźć się przedstawicielka i inicjatorka masowego, obywatelskiego ruchu kobiecego, który już dwukrotnie, jako jedyny, zatrzymał PiS."
Strajk Kobiet: sprawdzamy polityków
Marta Lempart nie ma wątpliwości, że odnajdzie się w parlamencie i to teraz powinno być jej pole działań. – Mój plan na najbliższe 4 lata to wykorzystanie indywidualnych uprawnień jako parlamentarzystki w odniesieniu do wszystkie przypadków naruszenia prawa przez ludzi PiS. Wszystkie te pieniądze, które nielegalnie wypłynęły z budżetu Państwa, wszystkie te przypadki, kiedy gdzieś zatrudniono jakiegoś Misiewicza – zapewnia w rozmowie z WP.
Liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet to była urzędniczka, a z wykształcenia – prawniczka. Pracowała m.in. w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, w Biurze Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, jest legislatorką.
- Chodzi też o przypadki łamania prawa w procesie stanowienia prawa, czyli podczas prac w Sejmie i Senacie. Do tego również służą indywidualne uprawnienia parlamentarzystów – do kontroli w różnych urzędach, do interpelacji, do interwencji. Jako posłanka będę miała większe możliwości, jeśli chodzi np. o składanie zawiadomień do prokuratury, wniosków do NIK czy też działania w ramach komisji śledczych – wymienia Lempart.
Zapewnia nas, że nadaje się do tych zadań, bo "ma odwagę, która do tego będzie potrzebna, bo to na pewno nie będzie przyjemne". - Zmieniam pole walki na takie, które może okazać się nawet trudniejsze. Czas na Sejm. W ciągu mniej niż jednego dnia pod petycją dotyczącą mojego startu podpisało się prawie 1000 osób - relacjonuje i dziękuje aktywistka.
Strajk Kobiet: program strajkowy najważniejszy w Sejmie
Dla Marty Lempart najważniejsza ma pozostać sprawa, z którą jest kojarzona. To twarz Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, więc walki o odrzucenie projektów, które zaostrzają przepisy aborcyjne. Ustawy przygotowane przez PiS praktycznie zakazywałyby przeprowadzenia w Polsce tego zabiegu.
- Idąc do Sejmu jako reprezentantka Strajku Kobiet, idę z naszymi wszystkimi postulatami (od praw ekonomicznych przez prawa reprodukcyjne i ochronę przed przemocą), a nade wszystko naszym strajkowym programem "Polski dla wszystkich" - Polski będącej państwem prawa, w której prawa człowieka są naprawdę dla wszystkich - wyjaśnia Lempart.
Jej zdaniem, nie ma tu sprzeczności z planem pracy, który chce wykonać. - Aby żaden funkcjonariusz PiS, który przyłożył rękę do dewastacji naszego Państwa nie uniknął odpowiedzialności - bo ta dewastacja obejmuje zarówno sprawy ustrojowe, jak i systemowo wyniszczany przez PiS obszar praw człowieka – mówi.
Strajk Kobiet: stawiamy warunki
Strajk Kobiet jest w trakcie rozmów i negocjacji nie tylko z Lewicą, która wydaje się naturalnym wyborem. Trwają konsultacje także z Koalicją Obywatelską. – Naturalnie mam poglądy lewicowe, tak jak znacząca większość osób związanych ze Strajkiem, ale to niczego nie przesądza. Rozmowy trwają – przyznaje nasza rozmówczyni.
Wylicza też warunki, z jakimi Strajk Kobiet przystąpił do rozmów z ewentualnymi koalicjantami. - Parytety wśród jedynek, parytety na całych listach, suwaki, działaczki OSK na dobrych miejscach i minimum reprezentacji, czyli przynajmniej Marta Lempart z gwarancją bycia w Sejmie. Jedno jest pewne – dziewczyny i ja już się nanosiłyśmy ulotek nie mając de facto szans na reprezentację bezpośrednią naszego głosu. Koniec z tym. Nic o nas bez nas – podkreśla.
Jedynką KO we Wrocławiu ma być wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. – W przypadku KO wiadomo, że tzw. "biorących miejsc" jest więcej. W przypadku tej koalicji to nie musi być jedynka, rozmawiamy i czekamy na propozycję – zapewnia Lempart.
Coraz częściej pojawia się nazwisko Krzysztofa Śmiszka, który miałby otwierać listę Lewicy we Wrocławiu. Oficjalnie nazwiska kandydatów i numery, z jakimi będą startować jesienią poznamy w najbliższych dniach.
- Gdyby to było tak, że Lewica podjęła już decyzję o zerwaniu rozmów z nami i ktoś zapomniał do nas zadzwonić z informacją, że na dostanie się do Sejmu z Wrocławia, miejsca narodzin masowego obywatelskiego ruchu kobiecego, jakim jest Strajk Kobiet, nie zasłużyła zdaniem szefów Lewicy jego inicjatorka i liderka, to byłabym bardzo zdziwiona i byłoby mi przykro. Myślę, że nam wszystkim – stwierdziła Marta Lampart.
Przypomina, że przez ostatnie 3 lata w całej Polsce odbyły się setki protestów, które ona współkoordynowała na poziomie krajowym. Działaczki i członkinie Ogólnopolskiego Strajku Kobiet były na manifestacjach, także wtedy jeśli na protestach nie było polityków.
- Teraz jest moment, kiedy wszyscy deklarują chęć współpracy z ruchami obywatelskimi, więc mówimy: "sprawdzam!" Zobaczymy, czy ten szacunek istnieje, czy jednak okaże się, że każdy kandydat partyjny jest lepszy od najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych kandydatów i kandydatek obywatelskich – podkreśla Marta Lempart.
- Może się okazać, że żadna z opozycyjnych, demokratycznych partii nie jest zainteresowana współpracą - o charakterze rzeczywiście partnerskim - z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet. To też będzie ważna informacja dla wyborczyń i wyborców – zaznacza ubiegająca się o start do Sejmu działaczka.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl