Strajk Kobiet. Sąd skazał fotoreporterkę "GW" za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta
Sąd skazał wyrokiem nakazowym na karę grzywny fotoreporterkę "Gazety Wyborczej" Agatę Grzybowską. Oskarżono ją o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji podczas protestu. To nie koniec sprawy, ponieważ oskarżyciel wniósł sprzeciw do wyroku.
02.02.2021 14:40
Fotoreporterka "Gazety Wyborczej" była oskarżona o naruszenie nietykalności policjanta podczas jednego z protestów Strajku Kobiet. Jak informuje PAP, 22 stycznia 2021 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia wydał wyrok nakazowy w jej sprawie.
Wymierzono jej karę grzywny "w wysokości 20 stawek dziennych przy ustaleniu wysokości jednej stawki na kwotę 15 złotych". Grzybowska ma też zapłacić policjantowi nawiązkę w wysokości 100 złotych. Sąd uznał, że wina dziennikarki i okoliczności popełnienia przez nią czynu zabronionego nie budzą wątpliwości.
Strajk Kobiet. Sprzeciw do wyroku
Informację potwierdziła prok. Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która poinformowała, że oskarżyciel złożył sprzeciw od zapadłego wyroku. "Nie kwestionując ustaleń sądu w zakresie sprawstwa i winy oskarżonej, analiza wyroku prowadzi do wniosku, że rozstrzygniecie obarczone jest błędem prawa materialnego, które wymaga konwalidowania" – powiedziała.
W związku z wniesionym sprzeciwem postępowanie przeciwko Grzybowskiej będzie rozpoznane podczas rozprawy z udziałem stron. Skrzyniarz nie poinformowała, jakiej kary będzie domagać się prokuratura dla fotoreporterki "GW".
Strajk Kobiet. Zatrzymanie fotoreporterki Agaty Grzybowskiej
Chodzi o sytuację z 23 listopada zeszłego roku. Przed Ministerstwem Edukacji Narodowej trwał protest Strajku Kobiet. Policja zatrzymała tam dziennikarkę Agatę Grzybowską. To wywołało powszechne oburzenie.
"Już jestem w domu. Dziś została przekroczona kolejna granica" - napisała w nocy po opuszczeniu komisariatu Agata Grzybowska na swoim profilu na Facebooku. Przekonywała, że podczas wykonywania swojej pracy, "fotografując protest przed Ministerstwem Edukacji Narodowej, została zaatakowana przez policjanta". Miała bowiem błysnąć mu w twarz lampą aparatu fotograficznego robiąc zdjęcie. Wersja policji jest inna. Kobieta miała kopnąć funkcjonariusza, a policja nie wiedziała na początku, że to dziennikarka.
Sprawę skomentował wtedy również rzecznik stołecznej policji Sylwester Marczak. W rozmowie z portalem wpolityce.pl przyznał, że fotoreporterka "Gazety Wyborczej” usłyszała zarzut naruszenia nietykalności cielesnej policjanta.
- Nie mamy żadnych wątpliwości, że doszło do naruszenia nietykalności funkcjonariusza w związku z tzw. chuliganką. Taki zarzut postawiliśmy - powiedział. Dodał, że "fotoreporterka błyskała fleszem prosto w oczy policjanta, z bardzo bliskiej odległości". "To działanie czysto złośliwe, prowokujące. Każdy, kto zajmuje się fotografią, nawet amatorsko, wie, że z takiej odległości nie robi się zdjęcia z użyciem lampy błyskowej" - ocenił.
Dodał też, że bez komentarza pozostawia "fakt kopnięcia policjanta przez tę panią". Według niego "komentarz do kopniaka powinien dać sąd w postaci wyroku".
W sieci pojawiły się nagrania, pokazujące moment prowadzenia dziennikarki do furgonetki policji. Pojawiło się też wideo, na którym widać sytuację wcześniejszą. Wideo udostępniła między innymi warszawska policja.