Estonia uderza w NATO. "Zostalibyśmy zmieceni z mapy świata"

Premier Estonii Kaja Kallas krytykuje obecny plan NATO dotyczący obrony krajów bałtyckich i chce zweryfikowania strategii Sojuszu. Uważa, że obecna koncepcja nie eliminuje zupełnie możliwości destrukcyjnych działań wroga na w regionie państw bałtyckich. Estońska premie uderza w NATO tuż przed szczytem w Madrycie, na którym omówiona ma zostać sytuacja wschodniej flanki.

Kaja Kallas, premier Estonii, proponuje nową strategię NATO obrony krajów bałtyckich
Kaja Kallas, premier Estonii, proponuje nową strategię NATO obrony krajów bałtyckich
Źródło zdjęć: © Getty Images | LEON NEAL

23.06.2022 | aktual.: 23.06.2022 09:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Premier Estonii uważa, że plan NATO zakłada, że Rosja opanuje państwa bałtyckie, które zostaną następnie wyzwolone przez wojska Sojuszu w ciągu sześciu miesięcy, od ich zajęcia. - Jeśli porównamy wielkość Ukrainy i krajów bałtyckich, będzie to oznaczać całkowite zniszczenie tych krajów i naszej kultury - powiedziała Kallas, zaznaczając, że niedoskonałość natowskiej strategii jest widoczna dzięki konfrontacji z realiami wojny w Ukrainie.

- Teraz każdy może zobaczyć, że ten model nie działa - cytuje wypowiedź Kallas "Financial Times". Zdaniem estońskiej premier przypadek Ukrainy udowadnia, że rosyjska inwazja w niespełna cztery miesiące może dokonać zupełnego spustoszenia.

Premier Kallas proponuje inną wersję strategii obrony krajów bałtyckich. Jednym z jej elementów ma być rozmieszczenie od 20 do 25 tysięcy żołnierzy NATO w każdym z tych państw. Sojusznicy mieliby wspomóc swoją obecnością siły krajowe.

Strach w Estonii. "Zostalibyśmy zmieceni z mapy świata"

Nie tylko Estonia, ale również Łotwa i Litwa dążą do zmiany planów NATO. Kraje bałtyckie chcą również wzmocnienia nadzoru powietrznego Bałtyku, aby w razie potrzeby samoloty NATO mogły zestrzelić wrogie myśliwce.

W obecnej strategii w każdym z krajów bałtyckich znajduje się około tysiąca zagranicznych żołnierzy NATO, którzy mają stanowić swego rodzaju pułapkę dla sił wroga. Jednak, zwłaszcza w obliczu okropności wojny na Ukrainie, państwa bałtyckie chciałyby, aby Sojusz bronił całego ich terytorium od początku ewentualnego konfliktu. Kallas zwróciła uwagę, że zbrodnie wojenne Rosji w ukraińskiej Buczy miały miejsce na samym początku wojny. Tak więc istnieje uzasadniony strach, że sytuacja mogłaby się powtórzyć, czego Kallas za wszelką cenę chciałaby uniknąć.

Zapytany o komentarze urzędnik NATO powiedział "Financial Times", że NATO ma plany obrony wszystkich sojuszników i przeciwdziałania zagrożeniom. Zaznaczył jednak, że szczegóły operacyjne są tajne, a sekretarz generalny Jens Stoltenberg zadeklarował, że ten temat będzie jednym z kluczowych podczas przyszłotygodniowego szczytu.