Strach Unii przed zbliżeniem Moskwy z Pekinem
Nie milkną echa spotkania chińskiego przywódcy Xi Jinpinga z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell stwierdził, że ostatnie wspólne oświadczenie Rosji i Chin może być "kamieniem węgielnym wielkiego sojuszu dwóch autorytarnych reżimów".
Wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa nie krył zaniepokojenia zbliżeniem Pekinu i Moskwy. "To na pewno będzie wielka walka stulecia, walka między demokracjami a reżimami autorytarnymi" - dodał we wtorek Borrell.
Oświadczenie Xi i Putina "kamieniem węgielnym"
Xi wydaje się popierać Putina w jego konfrontacyjnym tonie z zachodem, co stanowi jedną z podstaw zbliżenia między krajami. Po ostatnim wspólnym spotkaniu przy okazji otwarcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie przywódcy wystosowali wspólny apel, w którym wzywają Zachód do "porzucenia podejścia niczym z zimnej wojny". Politycy stwierdzili również, że więzi między dwoma krajami "nie mają granic".
I to właśnie do tego oświadczenia nawiązał Borrell w swojej wypowiedzi. "Wspólne oświadczenie Chin i Rosji, które nie zostało zbyt dobrze odebrane (przyp. red. przez Zachód), ponieważ wszyscy patrzyli na Ukrainę, może być kamieniem węgielnym wielkiego sojuszu dwóch autorytarnych reżimów" - powiedział dyplomata.
Rosja marginalizuje role unijnej dyplomacji
Stawiając swoje "warunki bezpieczeństwa", Moskwa postrzega jako głównego partnera do rozmów Stany Zjednoczone i NATO. Próby deeskalacji konfliktu podejmują również francuski prezydent Emmanuel Macron, który rozmawiał z Putinem osobiście w poniedziałek w rosyjskiej stolicy, a także Boris Johnson, który deklaruje, że regularnie rozmawia z włodarzem Kremla przez telefon.
Unia jako całość nie jest jednak stroną w tej dyskusji. Jest to celowy zabieg rosyjskiej dyplomacji, która stara się prowadzić rozmowy z każdym krajem osobno.
Zobacz też: Jak ukrócić zapędy Rosji? "To daje Putinowi do myślenia"