Stowarzyszenie wzięło 6,5 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości. Już nie istnieje
Krakowskie stowarzyszenie dostało prawie 6,5 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości. Za te pieniądze powstały dwa portale, które już nie istnieją. Podobnie jak samo stowarzyszenie - podaje gazeta.pl.
Jak podaje gazeta.pl, Stowarzyszenie im. Juliusza Lea otrzymało 6,47 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości. Instytucja powstała w 2017 roku, tuż przed konkursem na dotacje. Prezesem został były szef krakowskiej SLD Grzegorz Gondek, a wiceprezes była dziennikarka TV Trwam Małgorzata Czernecka.
Za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, które trafiły do stowarzyszenia, powstały dwa portale: wizjer.press oraz patrznarece.pl. Pracę znajdowali tam "ultraprawicowi publicyści, antyaborcjoniści, członkowie Konfederacji" - podaje gazeta.pl. W tekstach atakowano opozycję, osoby LGBT, Ukraińców oraz innych imigrantów. Oba portale już nie istnieją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Redakcja patrznarece.pl działała w lokalu, który wynajmował krakowski biznesmen Mariusza Badura, prywatnie dobry znajomy Witolda Ziobry, brata byłego ministra sprawiedliwości. Firma Badury w przeszłości robiła badania dla środowiska Zbigniewa Ziobry.
Choć Badura miał zakaz od właściciela nieruchomości, to biznesmen podnajmował go portalowi.
Znika portal i stowarzyszenie
Po półtora roku patrznarece.pl zniknęło. Upada także stowarzyszenie. Według nieoficjalnych informacji gazeta.pl, jego istnienie zakończyła "kłótnia na tyle poważna, że Fundusz Sprawiedliwości zaprzestał finansowania organizacji".
Sam Badura przekazał gazeta.pl, że w portalu "pracował pół roku". - Stowarzyszenie zerwało ze mną umowę bez okresu wypowiedzenia. Uzasadnieniem mi przekazanym była likwidacja stowarzyszenia - powiedział.
Według byłych pracowników portalu, Stowarzyszenie im. Juliusza Lea miało zostać zaudytowane przez resort sprawiedliwości. Władze instytucji się przestraszyły i stowarzyszenie rozpłynęło się w powietrzu. Gazeta.pl próbowała porozmawiać z jego dawnymi władzami, jednak nie odpowiadali oni na próby kontaktu.
Czytaj więcej:
Źródło: gazeta.pl