"Stop torturom na granicy". Protest w centrum Warszawy
Ulicami Warszawy przemaszerował marsz solidarności z uchodźcami. - Ogłoszenie stanu wyjątkowego było decyzją polityczną. Miało to na celu uniemożliwienie patrzenia władzy na ręce - mówiła podczas demonstracji Katarzyna Czarnota. - Ci ludzie umierają na oczach swoich rodzin. 2,5 godziny stąd ludzie umierają z wychłodzenia i wycieńczenia. Umierają, bo tak zdecydowało kilku psychopatów - przekazała Marianna Wartecka, aktywistka z Fundacji Ocalenie.
Demonstranci zebrali się na rondzie gen. Charles’a de Gaulle’a w Warszawie chwilę przed 14. Stąd przemaszerowali pod Sejm, na pl. Konstytucji, a następnie pod Metro Centrum.
- Gromadzimy się tutaj, bo zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w momencie krytycznym. W polskich lasach znajdują się dziesiątki osób, w tym dzieci, którym potrzebna jest pomoc - przekazała Marta Rawłuszko, dodając, że działania polski władz są "okrutne".
Jak dodała, "protest to wyraz naszej społecznej odpowiedzialności, w momencie gdy giną ludzie". - Sprzeciw jest naszym społecznym obowiązkiem. (...) Czujemy rozpacz, czujemy gniew. Dziś chcemy przekuć to we wspólne działanie - tłumaczyła.
- Ogłoszenie stanu wyjątkowego było decyzją polityczną. Miało to na celu uniemożliwienie patrzenia władzy na ręce. (...) Zamiast systemu ochrony, ludzi wrzuca się w ręce przemytników. To sprawia, że coraz więcej ludzi ginie w drodze - przekazała z kolei Katarzyna Czarnota z Grupy Granica.
- Czas myśleć, kto poniesie konsekwencje za śmierć tych ludzi - dodała Czarnota.
Po początkowych przemówieniach tłum ruszył w kierunku polskiego parlamentu. "Idziemy pod Sejm hańby. Polski rząd ma krew na rękach" - skandowali protestujący. Podczas przemarszu pojawiły się również hasła "Chleb i solą, nie drutem i bronią" czy "Gdzie są dzieci z Michałowa?".
Chwilę przed godz. 15 manifestacja dotarła pod Sejm. - Niecałe 20 lat temu my sami marzyliśmy o wejściu do Unii Europejskiej. Udało się to. To dla nas wielki przywilej, ale i olbrzymia odpowiedzialność. Mamy obowiązek prawny i moralny przerwać ten ludzki dramat, który dzieje się na naszej granicy - mówił do zgromadzonych Bumi Philips ze Stowarzyszenia Polaków Pochodzenia Afrykańskiego.
- To piekło, które z perspektywy Warszawy wydaje się być na końcu świata, jest zaledwie 250 kilometrów stąd. (...) Ci ludzie umierają na oczach swoich rodzin. 2,5 godziny stąd ludzie umierają z wychłodzenia i wycieńczenia. Umierają, bo tak zdecydowało kilku psychopatów. A my się na to zgadzamy - przekazała Marianna Wartecka, aktywistka z Fundacji Ocalenie.
Pod parlamentem przeczytano także list od Janiny Ochojskiej, działaczki opozycji demokratycznej w PRL i założycielki Polskiej Akcji Humanitarnej. "Wywózki ludzi nie mają nic wspólnego z obroną polskich granic. (...) Apeluję o zakończenie stanu wyjątkowego i dopuszczenie tam medyków" - przekazała europosłanka KE.
Około 15.45 protestujący dotarli na plac Konstytucji. - Sprawa przygraniczna jest sprawą każdego z nas. Każdy z nas może mówić, pisać, sprawdzać fakty, krzyczeć tam, gdzie trzeba krzyczeć. Cierpliwie tłumaczyć tym, którzy myślą, że sprawa ich nie dotyczy - tłumaczyła dziennikarka Dorota Borodaj.
- Nigdy nie sądziłam, że moja Polska odwróci się plecami do tych, którzy giną na granicy z głodu i zimna. (...) Z jednej strony mój kraj jest silny i wielki, z drugiej strony boi się garstki ludzi na granicy - przekazała Natalia Gebert z Inicjatywy Dom Otwarty.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. "To moment krytyczny"
W 183 przygranicznych miejscowościach od 2 września trwa stan wyjątkowy. Jak informuje Straż Graniczna, w samym październiku pogranicznicy udaremnili ponad 7 tys. prób nielegalnego przekroczenia polsko-białoruskiej granicy.
Protest pod hasłem "Stop torturom na granicy" zaplanowano na niedzielne popołudnie. "To moment krytyczny! Od prawie dwóch miesięcy polskie władze podejmują działania, przez które życie straciło co najmniej 7 osób szukających schronienia w Polsce i Europie. Życie kolejnych kilkuset osób, które próbują wydostać się z przygranicznych lasów, jest zagrożone" - tłumaczą organizatorzy.
"Wbrew prawu, międzynarodowym zasadom pomocy humanitarnej i podstawowym ludzkim odruchom, polskie służby mundurowe nie dopuszczają tych osób do procedury azylowej, nie udzielają pomocy medycznej i dokonują nielegalnych wywózek uchodźców na polsko-białoruską granicę. (...) Działania polskiego rządu uniemożliwiają przemarzniętym i chorym osobom skorzystanie z niezbędnej pomocy medycznej" - argumentują w zapowiedzi.
Jak wyjaśniają, "życie i zdrowie tych osób to nasza odpowiedzialność". "Nie damy sobie wmówić, że nie mamy wpływu na to, co się dzieje! Organizujemy się, ponieważ jako społeczność wiemy bardzo dobrze, jak ważna jest solidarność" - mówią organizatorzy.
____
Kosmetyki i perfumy ze zniżką? To proste! Sprawdź aktualne kody rabatowe na stronie douglas kod rabatowy.
Treści redakcyjne są całkowicie niezależne. Rozwój serwisu zależy od naszych czytelników. Wspierasz nas kupując produkty naszych partnerów po kliknięciu w linki zamieszczone w tekście.