Stoltenberg: Rosja musi wycofać ciężką broń z Ukrainy
Szef NATO Jens Stoltenberg powiedział w poniedziałek na Ukrainie, że zmniejszenie się przemocy na wschodzie kraju nie wystarcza, by zapanował pokój. Wezwał Rosję do wycofania z regionu ciężkiego sprzętu, którym według Sojuszu Moskwa wspiera separatystów.
Od 1 września w Donbasie obowiązuje zawieszenie broni między stroną ukraińską a prorosyjskimi separatystami, uzgodnione przez grupę kontaktową ds. konfliktu na Ukrainie. Zdaniem stron konfliktu rozejm jest przestrzegany.
Ukraińscy dyplomaci twierdzą, że dwudniowa wizyta Stoltenberga na Ukrainie - jego pierwsza w charakterze sekretarza generalnego NATO - ma istotne symboliczne znaczenie dla kraju w jego dążeniu do integracji z Zachodem w obliczu prorosyjskiej rebelii na wschodzie Ukrainy.
Stoltenberg powiedział, że wygaszenie walk od początku września na wschodzie Ukrainy wygląda zachęcająco, lecz rozejm ten sprawia wrażenie kruchego i nie jest to wystarczające.
- Ciężka broń wciąż tam jest. Rosjanie wciąż wspierają separatystów - powiedział Jens Stoltenberg dziennikarzom przed rozpoczęciem wspólnych ćwiczeń NATO i Ukrainy pod Lwowem.
Rosja zaprzecza zachodnim oskarżeniom, że zaopatruje rebeliantów z Donbasu w broń i żołnierzy. Zdaniem wysokiego przedstawiciela władz ukraińskich, na którego powołuje się AFP, liczba rosyjskich żołnierzy w Donbasie, którą latem szacowano na 8000-9000, "pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie".
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko obecny na poligonie pod Lwowem, gdzie rozpoczęły się natowsko-ukraińskie ćwiczenia, wyraził nadzieję, że utorują one drogę do głębszej współpracy w dziedzinie obrony. Przyznał jednak na wspólnym ze Stoltenbergiem briefingu, że Ukraina nie jest gotowa na członkostwo w NATO, a NATO nie jest gotowe na jej przyjęcie.
Rosja jest przeciwna wszelkiemu rozszerzaniu NATO na tereny wschodniej i południowo-wschodniej Europy, które niegdyś znajdowały się pod panowaniem Moskwy - pisze Reuters. Przypomina, że Ukraina porzuciła starania o przystąpienie do NATO w roku 2010 w odpowiedzi na zaniepokojenie Moskwy, lecz obecnie - po zaanektowaniu przez Rosję Krymu - postrzega udział w Sojuszu jako jedyny sposób na obronę swego terytorium.