Stoki narciarskie. Beskidy oblężone przez narciarzy
W weekend w Szczyrku spotkać można było wielu spacerowiczów i skiturowców. W Wiśle z kolei były ogromne kolejki. Narciarze ustawiali się do ośrodków i stacji narciarskich prowadzących zajęcia sportowo-edukacyjne. Wszyscy chcieli się szkolić.
07.02.2021 15:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Weekend w Beskidach gościł wielu turystów, narciarzy, spacerowiczów, a nawet skiturowców. W Wiśle narciarze ustawiali się w kolejki do ośrodków i stacji narciarskich, prowadzących zajęcia sportowo-edukacyjne. Wszyscy chcieli się szkolić.
- Gdyby normalnie działały wszystkie wyciągi, nie było takich kolejek - mówili stojący w kolejkach narciarze.
Tłumy turystów, jakie można było zobaczyć w ten weekend w górach pokazują najlepiej tęsknotę za normalnością i to ciągłe zmęczenie pandemią i siedzeniem w domach.
Stoki narciarskie. Kiedy będą otwarte?
Stoki narciarskie zostaną otwarte 12 lutego, poinformował podczas piątkowej konferencji premier Mateusz Morawiecki.
- Dopuszczamy aktywność sportową na terenach otwartych. Od 12 lutego możliwe będzie uprawianie sportu amatorskiego na świeżym powietrzu przy zachowaniu reżimu sanitarnego - powiedział Morawiecki.
Beskidy. W Szczyrku rządzili spacerowicze
W sobotę 6 lutego większość turystów stanowili spacerowicze i skiturowcy. Wszyscy maszerowali m.in. trasą skiturową z ośrodka Szczyrk Mountain Resort na Małe Skrzyczne.
Oblężenie turystów przeżywał też Biały Krzyż - wzdłuż drogi na Przełęczy Salmopolskiej. Trudno było znaleźć wolne miejsce parkingowe. Sporo osób decydowało się na spacer górskim szlakiem w kierunku Kotarza lub Malinowskiej Skały. Nie brakowało biegaczy, czy rodzin z dziećmi.
Tłumy narciarzy w Wiśle
Trzy ośrodki w Wiśle zdecydowały się na otworzenie swojej działalności proponując zajęcia edukacyjno-sportowe. W ośrodkach - Klepki, stacji Nowa Osada i stacji Skolnity, po wypełnieniu oświadczenia można było wykupić skipass i rozpocząć szkolenie narciarskie lub snowboardowe pod okiem instruktora.
Chętni musieli uzbroić się w cierpliwość i czekać, czasami nawet kilkadziesiąt minut, aż szusujący uczestnicy szkolenia zejdą ze stoku - wtedy można było zająć ich miejsce. Tego porządku restrykcyjnie pilnowali pracownicy stacji w odblaskowych kamizelkach.
Źródło: Dziennik Zachodni