PolskaStoją na ulicach Krakowa i straszą

Stoją na ulicach Krakowa i straszą

Porzucone, zaniedbane wraki samochodów stoją przy krakowskich ulicach i denerwują mieszkańców. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że w mieście nie ma jednostki władnej, by je usunąć.

Stoją na ulicach Krakowa i straszą
Źródło zdjęć: © Gazeta Krakowska

To coś niebywałego - skarży się pan Jan. Jeżdżąc po mieście wielokrotnie widziałem stojące na poboczach samochody, ewidentnie opuszczone przez właścicieli. Rdzewiejące, ze sflaczałymi oponami bez powietrza, koła prawie już wrastające w ziemię, powybijane szyby, splądrowane wnętrze - wylicza.

Takich obrazków na krakowskich drogach faktycznie jest mnóstwo. Wraki te jednak nie budzą niczyjego zainteresowania. Tak było w przypadku porsche, stojącego przy al. Pokoju na Grzegórzkach, cinquecento przy ul. Teligi na Bieżanowie czy forda fiesty, który na dobre zakotwiczył na parkingu jednej z galerii handlowych.

Gdzie są służby odpowiedzialne za to, żeby zająć się takimi sprawami? - pyta zdenerwowany pan Jan. Zniszczonej wersalki czy pralki, nie można od tak sobie wystawić przed blok. Trzeba je wywieźć na wysypisko. A takie porzucone wraki stoją bezkarnie. Blokują miejsca i psują panoramę Krakowa - mówi.

Problem polega jednak na tym, że na dobrą sprawę, opuszczonymi autami nie ma się kto zająć. Wszystko przez to, że procedury przeprowadzenia takich akcji są bardzo długotrwałe i kosztowne. Ściągamy samochody z terenów gminnych, tylko na wniosek straży miejskiej - zastrzega Jacek Bartlewicz, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.

Taki porzucony samochód na pół roku trafia na parking gminny. W tym czasie próbujemy znaleźć właściciela i zmusić go do odebrania pojazdu. Jeśli się nie uda, gmina może zlicytować auto. Ale przeważnie nie ma czego licytować i samochód trafia na złom - dodaje.

Koszt odholowania samochodu to 185 zł, wycena rzeczoznawcy - drugie tyle. Jeśli nie uda się ustalić danych właściciela pojazdu, koszty związane z jego usunięciem ponosi gmina. W ciągu roku ściąga ona z ulic ok. 70 aut. Ale to tylko niewielka część wraków, które stoją porzucone. Tych na ulicach stoją setki.

Okazuje się bowiem, że nawet służby porządkowe, jak straż miejska niewiele mogą tu zadziałać. Jeśli samochód jest prawidłowo zaparkowany, nie łamie żadnych przepisów, nie stwarza zagrożenia, nie blokuje ruchu, nie mamy podstaw, by go usunąć - tłumaczy Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej. Tym bardziej jeśli jest to droga wewnętrzna, osiedlowa, nie mamy kompetencji do działania. Wrakiem powinien zająć się zarządca terenu, czyli najczęściej spółdzielnia. A ta nie ma przecież interesu w tym, by ponosić koszty odholowania samochodu - dodaje.

Katarzyna Janiszewska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)