Sterowanie prokreacją
Kraków płaci tysiąc złotych „becikowego” matkom, które urodzą dzieci. Wójt gminy Przykona był pierwszy – już od marca ubr. daje po 600 zł na przychodzących na świat przykonian. Inne, wielkopolskie samorządy na razie nie podchwytują pomysłu. A dzieci coraz mniej...
W ubiegłym roku np. w Poznaniu urodziło się 5000 dzieci, zmarło 5500 poznaniaków. Ujemny przyrost naturalny staje się poważnym problemem całej Polski.
Kraków i Przykona
Od nowego roku, decyzją Rady Miasta Krakowa każda krakowianka, która urodzi dziecko otrzyma 1 tys. złotych zapomogi. Świadczenie becikowe przysługiwać będzie także rodzicom adoptującym dzieci. Pomysłodawcą pieniężnej zachęty był klub radnych Ligi Polskich Rodzin. Na ten cel, w budżecie miasta zaplanowano 4 mln złotych. Równocześnie z uruchomieniem zapomogi prowadzona będzie kampania informacyjna. W byłym województwie konińskim materialną formę wsparcia dla kobiet, które zdecydują się urodzić dziecko, już w marcu ubiegłym roku wprowadził wójt gminy Przykona. Na wypłatę jednorazowego „becikowego”, które w Przykonie wynosi 600 zł może liczyć matka, która w gminie mieszka przynajmniej od roku.
Jeszcze więcej – bo 2 tys. zł i darmową salę weselną – otrzyma od wójta para mieszkańców śląskiego Lelowa, która stanie w tym roku na ślubnym kobiercu. Czek jednak będzie można zrealizować dopiero wtedy, gdy na świat przyjdzie nowy lelowianin. To ma być recepta wójta na fakt, iż niektórych szkołach na terenie gminy w pierwszych klasach jest po jednym uczniu.
Wygaszające szkoły i likwidowane przedszkola to też duży problem stolicy Wielkopolski.
- Żaden z klubów radnych nie zgłosił pomysłu dofinansowania nowo narodzonych poznaniaków – mówi Maciej Frankiewicz, zastępca prezydenta Poznania odpowiedzialny za oświatę. – Jeśli mielibyśmy skopiować krakowski pomysł, a liczba urodzeń byłaby analogiczna jak w ubiegłym roku, to potrzebnych jest 5 mln zł. Takiej wolnej kwoty nie ma w tegorocznym budżecie miasta.
Maciej Frankiewicz podkreśla też inny aspekt zmniejszającej się liczby poznaniaków: – Panuje teraz moda na wyprowadzanie się na obrzeża miasta. Decyzje takie podejmują zwykle ludzie w sile wieku, mający lub planujący dzieci. Wymeldowują się z Poznania i w ten sposób do ościennych gmin trafiają ich podatki, a dzieci uczęszczają do szkół położonych blisko ich miejsca zamieszkania. Mimo że w poznańskiej Radzie Miasta nie ma jak dotąd pomysłu na motywowanie par do posiadania dzieci lub zwiększenia ich liczby, wielkopolska LPR zapowiada, że przedstawi program prorodzinny.
– Nie mogę jeszcze podać terminu, w jakim Radzie Miasta przedstawimy nasze rozwiązania na podniesienie przyrostu naturalnego, ale jest to jedno z ważniejszych dla nas zagadnień – podkreśla Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, poseł LPR. – Skuteczna może być tylko polityka długoterminowa, proponowana przez naszą partię jak ulgi podatkowe dla rodzin wielodzietnych i dodatki rodzinne. Doraźnie zapomoga może też przynieść efekty. Tysiąc złotych to niewiele, ale zawsze wystarczy na skromną wyprawkę.
Wątpliwości
W Kaliszu, choć tu również zauważalny jest niż demograficzny, władze samorządowe nie przewidują żadnych dodatkowych gratyfikacji finansowych dla matek, które urodzą dziecko. Okazjonalne zapomogi przyznano jedynie w 2001 roku kaliszankom, które urodziły dzieci w nowym, XXI wieku.
Około dwóch tysięcy dzieci urodziło się w ubiegłym roku w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Koninie. To o ponad połowę mniej niż na początku lat 90. Mimo spadku urodzin i malejącej liczby mieszkańców Konina (83,5 tys.) samorządowcy miasta nie wprowadzą jednak tak zwanego ,,becikowego’’.
Podobnie uważają samorzą- dy w Pile, Lesznie i ostrowie Wielkopolskim, gdzie przyrost naturalny jest ujemny.
– Sterowanie prokreacją za pomocą środków finansowych może budzić spore wątpliwości – twierdzi Henryk Zieliński, sekretarz miasta w Ostrowie Wlkp. – Dlatego nie zamierzamy wkraczać w tę bardzo intymną sferę życia naszych mieszkańców.
Anna Dolska