Steinhoff o potrzebie dywersyfikacji dostaw gazu
Były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff uważa, że potrzeba dywersyfikacji dostaw gazu nie podlega dyskusji. Według niego kontrakt norweski nie został sfinalizowany nie - jak twierdzi obecny rząd - z przyczyn finansowych, ale politycznych.
"To był sygnał ostrzegawczy" - stwierdził Janusz Steinhoff, gość radiowej Trójki, dodając, że trzeba zacząć przykładać większą wagę do kwestii dywersyfikacji niż czyni się to teraz.
Według Steinhoffa, gdyby zrealizowane zostały umowy aranżowane przez ekipę premiera Jerzego Buzka, dziś płynąłby już do Polski gaz z Danii, a wkrótce także z Norwegii. Były wicepremier dodał, że gdyby Rosja w takiej sytuacji wstrzymała dostawy, także doszłoby do perturbacji, ale "skala zagrożenia byłaby dużo mniejsza".
Janusz Steinhoff pokreślił, że "absolutnie nie ekonomia" zdecydowała o wycofaniu się rządu Leszka Millera z rozmów z Norwegami. Według niego SLD od początku kontestowało plany zróżnicowania źródeł dostaw gazu, a po objęciu władzy wykreśliło z polityki energetycznej państwa zapis o dywersyfikacji.
Zdaniem Steinhoffa lansowany przez SLD wtedy i na nowo teraz projekt gazociagu Bernau-Szczecin jest gorszy od wariantu norweskiego, ponieważ gaz z tego źródła będzie znacznie droższy. Były wicepremier przypomniał, że koszty budowy tego drugiego gazociągu pokryć miała strona norweska, zaś cena gazu byłaby porównywalna z rosyjskim.
Na zarzut, że Norwegia chciała sprzedawać nam zbyt dużo gazu jak na nasze potrzeby, Steinhoff odparł, że zużycie gazu w Polsce jest na razie niskie, ale wraz z rozwojem gospodarki będzie się ono zwiększać.
Janusz Steinhoff stwierdził, że Gazprom prowadzi politykę imperialną i stara się przejąć gazociągi białoruskie i ukraińskie. "W gospodarce każdy dba o swoje interesy, dlatego uważam, że Polska nie zadbała o swoje interesy" - skonkludował Steinhoff.