Statek z pomocą jednak płynie do Strefy Gazy
Statek z pomocą dla Gazy poprosił Egipt o zgodę na zacumowanie w egipskim porcie - poinformowały egipskie władze. Tymczasem libijski organizator misji podał wieczorem, że statek w dalszym ciągu zmierza do portu w Gazie, pomimo izraelskich gróźb.
- Statek w dalszym ciągu płynie do Gazy i nie było decyzji o zmianie kursu - zapewnił dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Fundacji Dobroczynnej i Rozwoju Kadafiego, Jusef Sawani. - Jednostka otrzymała ultimatum od Izraelczyków, że ma do północy opuścić region. Nie zamierzamy tego robić - podkreślił.
Nieco wcześniej anonimowy przedstawiciel egipskich władz mówił, że Egipt dał zgodę libijskiemu statkowi na zacumowanie w porcie Arisz, zamiast w porcie Gaza. Dodał, że Egipt pozwoli, aby pasażerowie wraz z pomocą humanitarną mogli przedostać się do Gazy przez granicę w Rafah.
Jednocześnie - jak pisze agencja Reutera - powiedział, że "obecnie nie ma połączenia ze statkiem i nie wiemy, dokąd faktycznie się kieruje".
Agencja AP twierdzi, że informację o zmianie kursu statku potwierdziła izraelska marynarka wojenna, powołując się na kapitana jednostki. Nie podano dalszych szczegółów, gdyż na razie nie wydano żadnego oświadczenia.
Izraelskie okręty towarzyszą w dalszym rejsie statkowi humanitarnemu, aby w ostatnim momencie nie zmienił zamiarów i nie skierował się do Gazy.
Jednostka "Amalthea", przemianowana przez działaczy propalestyńskich na "Hope", płynąca pod flagą Mołdawii, transportowała dwa tysiące ton pomocy humanitarnej, zorganizowanej przez Międzynarodową Fundację Dobroczynną i Rozwoju Kadafiego, na której czele stoi Kadafi junior.
Statkiem płynie 15 ochotników - Libijczycy, Nigeryjczyk i Marokańczyk, a członkowie 12-osobowej załogi pochodzą z Kuby, Haiti, Indii i Syrii.
Wcześniej kapitan "Hope" poinformował, że strona izraelska postawiła mu ultimatum - jeśli do północy z wtorku na środę nie zmieni kursu i nie popłynie do Egiptu, statek zostanie przejęty przez marynarkę wojenną Izraela.
Rejs odbywa się w miesiąc po ataku izraelskich komandosów na konwój sześciu statków z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy. W szturmie, który został ostro potępiony przez wspólnotę międzynarodową, zginęło dziewięciu propalestyńskich aktywistów: ośmiu Turków i Amerykanin tureckiego pochodzenia.
Izrael twierdzi, że utrzymanie blokady Strefy Gazy jest konieczne, by powstrzymać przewóz broni i sprzętu, który mógłby zostać wykorzystany przez rządzących Strefą Gazy radykałów z Hamasu.