ŚwiatStarcia zwolenników i przeciwników tajlandzkiego rządu w Bangkoku

Starcia zwolenników i przeciwników tajlandzkiego rządu w Bangkoku

Dwie osoby zginęły, a 45 zostało rannych w starciach, do których doszło w stolicy Tajlandii, Bangkoku, między zwolennikami i przeciwnikami rządu - poinformowały źródła bezpieczeństwa.

Starcia zwolenników i przeciwników tajlandzkiego rządu w Bangkoku
Źródło zdjęć: © AFP | PORNCHAI KITTIWONGSAKUL

Po tych starciach władze Tajlandii podjęły decyzję o wysłaniu na ulice miasta wojska, które ma pomóc policji w utrzymaniu porządku. Zapewniły także, że żołnierze nie będą uzbrojeni.

Dotychczas antyrządowe protesty w Bangkoku miały względnie spokojny przebieg. Policja nie interweniowała nawet gdy demonstranci zajmowali siedziby urzędów i ministerstw.

Do stolicy Tajlandii ściągnęło z całego kraju około 60 tysięcy zwolenników rządu. Doszło do gwałtownych starć z jego przeciwnikami, którzy w wielu częściach Bangkoku kontynuują swe protesty. W mieście było słychać strzały. Według najnowszego bilansu, zginęły dwie osoby, a 45 zostało rannych. Wiadomo, że jedną z ofiar śmiertelnych jest 21-letni student, zwolennik opozycji.

Przywódcy opozycji zapowiadają zajęcie kolejnych budynków rządowych przez demonstrantów. Tymczasem po starciach większość zwolenników rządu zebrała się w nocy na jednym ze stadionów. Ich przywódcy zapewniają, że nie dążą do konfrontacji z opozycją.

Kolejne zamieszki w Tajlandii

Kolejne zamieszki w Tajlandii. Przeciwnicy premier Yingluck Shinawatry wdarli się do siedziby klubu sportowego, w którym gościła rano szefowa rządu. Pani premier w asyście policji opuściła klub. W tym samym czasie inna grupa manifestantów próbowała się przedrzeć przez kordon policji, otaczającej siedzibę rządu. Policja użyła gazu łzawiącego, by rozpędzić zgromadzonych.

Zajmowanie urzędów państwowych

Demonstranci zajęli lub próbują zajmować kolejne gmachy urzędów państwowych. Ich celem są siedziba rządu, ministerstwa, stacje telewizyjne, a także kwatera główna policji. Policja kilkakrotnie użyła już gazu łzawiącego, by rozpędzić uczestników antyrządowych demonstracji.

Gmach ministerstwa spraw wewnętrznych Tajlandii otaczają niemal dwumetrowej wysokości zasieki. Demonstranci sprawiają wrażenie, że są pewni swego zwycięstwa. Jeden z nich powiedział specjalnemu wysłannikowi Polskiego Radia, że jutro nie będzie tu pracował żaden z urzędników rządowych.

Antyrządowe demonstracje rozpoczęły się w zeszłym miesiącu, gdy rząd poparł projekt ustawy amnestyjnej, która mogłaby umożliwić powrót do Tajlandii brata obecnej premier, byłego szefa rządu Thaksina Shinawatry, skazanego w 2008 roku na więzienie za korupcję.

Prace nad projektem ustawy amnestyjnej zostały wkrótce potem wstrzymane, przynajmniej na razie, ale demonstracje nie ustały. Yingluck Shinawatra jest dość powszechnie postrzegana jako reprezentantka interesów swego przebywającego poza krajem brata, który za jej pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu.

Thaksin, były magnat telekomunikacyjny, który przytłaczającą większością wygrywał wybory w 2001 i 2005 roku, został obalony przez wojsko w 2006 roku. Pozostaje kimś w rodzaju ludowego bohatera, zwłaszcza dla biedaków, których głosy pomogły Yingluck i jej partii zwyciężyć w wyborach w 2011 roku. Jednak skandale korupcyjne spowodowały zdecydowany spadek popularności byłego premiera i jego siostry wśród przedstawicieli klasy średniej w Bangkoku.

Thaksin wyjechał z Tajlandii w 2008 roku i przebywa obecnie na emigracji w Dubaju.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)