Stanowcze słowa Erdogana. Kwestia Krymu poza dyskusją
- Zwrócenie Krymu Ukrainie to wymóg prawa międzynarodowego - oświadczył w środę Recep Tayyip Erdogan. Prezydent Turcji zwrócił się tymi słowami w przemówieniu wideo do uczestników IV szczytu Platformy Krymskiej, który odbywa się w Kijowie.
W nagraniu zaadresowanym do uczestników konferencji w Kijowie prezydent Turcji oznajmił, że Turcja nigdy nie uznała aneksji Krymu - napisała turecka agencja Anatolia.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Erdogan wyraził przekonanie, że podjęte zostaną kolejne kroki na rzecz obrony praw Tatarów krymskich, którzy zamieszkują anektowany przez Rosję półwysep. Podkreślił, że krymscy Tatarzy mają prawo do tego, by żyć "swobodnie, bezpiecznie i w pokoju na swojej ojczystej ziemi". Dodał, że ma nadzieję na uwolnienie wszystkich więzionych przez Rosję Tatarów krymskich.
- Szczerze pragniemy, by wojna zakończyła się sprawiedliwym i długotrwałym pokojem opartym o ukraińską integralność terytorialną, suwerenność i niepodległość - podsumował prezydent Turcji, która stara się utrzymać dobre stosunki zarówno z Kijowem, jak i z Moskwą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cenny sprzęt w rękach Ukraińców. Roboty z Anglii zmorą Rosjan
Szczyt w Kijowie
W środę w Kijowie odbywa się IV szczyt Platformy Krymskiej. Jest to inicjatywa powołana przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, której głównym zadaniem są - jak sam prezydent Ukrainy wyjaśniał w przeszłości - przygotowania do wyzwolenia półwyspu.
Wchodzący w skład Ukrainy Półwysep Krymski został w 2014 roku zaanektowany przez Rosję w wyniku interwencji zbrojnej i referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznały za nielegalne. Przed aneksją Tatarzy stanowili 12-15 proc. ludności półwyspu. Bojkotując referendum, narazili się na represje ze strony Moskwy.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski