ŚwiatStanisław Koziej: zielone ludziki w Polsce? Musielibyśmy sobie radzić sami

Stanisław Koziej: zielone ludziki w Polsce? Musielibyśmy sobie radzić sami

Najwyżsi wojskowi NATO zastanawiają się, w jaki sposób zrealizować postanowienia szczytu NATO w Newport. - Na pewno to nie będzie łatwe, proste i szybkie - powiedział szef BBN Stanisław Koziej. Pytany, co się stanie, jeśli w Polsce - podobnie jak na Krymie - pojawią się tzw. zielone ludziki, stwierdził, że "musielibyśmy sobie z tym radzić sami". - Tutaj na NATO nie możemy się oglądać - dodał.

Stanisław Koziej: zielone ludziki w Polsce? Musielibyśmy sobie radzić sami
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

29.09.2014 | aktual.: 29.09.2014 09:49

W weekend niemiecki tygodnik "Der Spiegel" napisał, że wysocy rangą wojskowi wyrażają wątpliwości co do możliwości wdrożenia przyjętego na szczycie NATO Planu Działań na rzecz Gotowości (Readiness Action Plan), wskazując na organizacyjne i finansowe trudności. Według gazety NATO prawdopodobnie nie będzie w stanie wywiązać się z udzielonych na szczycie gwarancji bezpieczeństwa dla Polski i państw bałtyckich.

Pytany o tę publikację Koziej powiedział w Radiu ZET, że to normalne rozważania i dyskusje między generałami. - To nie jest nic dziwnego. To jest w tej chwili zastanawianie się, w jaki sposób zrealizować postanowienia z Newport. Na pewno to nie będzie łatwe, proste, szybkie itd. - ocenił szef BBN.

Przypomniał, że zgodnie z ustaleniami szczytu do lutego 2015 r., do spotkania ministrów obrony NATO, wojskowi ustalą, jak zrealizować decyzje polityczne, które zapadły w Newport.

Według "Spiegla" na posiedzeniu Komitetu Wojskowego NATO w Wilnie najwyższy rangą wojskowy USA, generał Martin Dempsey miał krytycznie ocenić możliwości Sojuszu i powiedzieć m.in., że uzyskanie gotowości do akcji w ciągu 48 godzin jest nierealistyczne. Jak wyjaśniał, realizacja tego punktu musiałaby oznaczać, że żołnierze spaliby w mundurach. Z kolei głównodowodzący NATO w Europie gen. Philip Breedlove miał wezwać Dempseya, by swoje wątpliwości przedstawił raczej sekretarzowi stanu USA Johnowi Kerry'emu i ministrowi obrony Chuckowi Hagelowi.

Zdaniem Kozieja wypowiedź dot. spania w mundurach to jedynie przenośnia i ilustracja problemu. Pytany zaś o wypowiedź Breedlove'a szef BBN powiedział, że to nie jest kwestia do rozstrzygania wewnątrz NATO. - To jest kwestia rozstrzygnięcia - jeśli idzie akurat o Amerykanów - między władzą polityczną a władzą wojskową, jeśli są te wątpliwości - mówił szef BBN.

Zielone ludziki w Polsce? "Musielibyśmy sobie z tym radzić sami"

Pytany, co się stanie, jeśli w Polsce - podobnie jak np. na Krymie - pojawią się tzw. zielone ludziki, czyli żołnierze bez oznaczeń przynależności państwowej, Koziej ocenił, że ten problem jest w Polsce "demonizowany". Tacy żołnierze - zwrócił uwagę szef BBN - działali na Krymie, gdzie istniało już wcześniej duże zgrupowanie wojsk rosyjskich, a większość ludności stanowili Rosjanie. - To zupełnie inne środowisko działania tych specjalsów, dywersantów rosyjskich niż już na wschodniej Ukrainie. (...) A jeszcze inaczej by to mogło wyglądać w Polsce - podkreślił szef BBN.

Zaznaczył też, że w Polsce funkcjonuje system wyłapywania dywersantów, który niedawno był ćwiczony. - Gdyby się pojawiła grupa 10, 20 czy nawet stu takich dywersantów, to my musimy sobie z tym radzić sami. Tutaj na NATO nie możemy się oglądać - powiedział Koziej.

"Szpica nie jest od tego, żeby reagować na zielone ludziki"

W tym kontekście szef BBN był pytany o tzw. szpicę, czyli liczące kilka tys. żołnierzy siły NATO przeznaczone do działania w ciągu dwóch dni. - Szpica nie jest od tego, żeby reagować, jak się jakiś zielony ludzik zjawi czy jakiś dywersant, a nie daj Boże, gdyby czołgi miały wjechać. Istota szpicy polega na tym, że ona jest instrumentem władz politycznych Sojuszu Północnoatlantyckiego do reagowania w sytuacji, kiedy pojawiają się objawy kryzysu, gdy wzrasta zagrożenie - wyjaśnił Koziej.

Dodał, że szpica ma być demonstracją wobec ewentualnego przeciwnika, by zniechęcić go do wcielania w życie swoich planów. - Szpica nie jest sposobem bojowego reagowania na zaistniałą już agresję, tylko jest sposobem demonstracji polityczno-strategicznej woli sojuszu przeciwstawiania się nadchodzącemu zagrożeniu - powiedział szef BBN.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (167)