Stan wyjątkowy w Sejmie. Ostra debata i oskarżenia posłów. Kamiński zabrał głos
Sejm wyraził zgodę na przedłużenie o 60 dni stanu wyjątkowego obowiązującego na obszarze części województw podlaskiego i lubelskiego, przy granicy z Białorusią. Głosowanie poprzedziła gorąca dyskusja pełna oskarżeń i kłótni. Głos zabrał szef MSWiA Mariusz Kamiński, który przekazał nowe informacje o zawartości telefonów migrantów koczujących na granicy polsko-białoruskiej.
Sejm rozpatrzył wniosek Andrzeja Dudy ws. przedłużenia stanu wyjątkowego. Większość parlamentarzystów oddała głos za. Stan wyjątkowy został przedłużony o 60 dni.
Głosowało 447 posłów. "Za" było 237 parlamentarzystów. "Przeciw" zgłosiło 179 posłów. Od głosu wstrzymało się 31 polityków.
Gorąco w Sejmie. Krzyki i oskarżenia posłów
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Paweł Soloch przedstawił w Sejmie uzasadnienie wniosku prezydenta ws. stanu wyjątkowego. Urzędnik przekazał, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej budzi niepokój mieszkańców pasma przygranicznego. Soloch wspomniał o próbach przekroczenia granicy przez imigrantów.
Zdzisław Sipiera z PiS przekazał, że mimo wprowadzenia stanu wyjątkowego imigrantów na granicy przybyło.
- Sytuacja jest bardzo napięta i w każdej chwili może ona być podniesiona do wyższych elementów prowokacji - wskazał poseł. Polityk dodał, że konieczne dziś jest m.in. czas i porozumienie polityczne. - Mówimy o wojnie hybrydowej i o bezpieczeństwie Polaków - wskazał Sipiera. Polityk podziękował też wszystkim służbom, które pracują na granicy. - Należą się im słowa uznania - zaznaczył. Polityk dodał, że klub PiS będzie głosował za przedłużeniem stanu wyjątkowego.
Głos zabrał również Bartłomiej Sienkiewicz z Koalicji Obywatelskiej. - Prawda o stanie wyjątkowym jest taka: świetnie wam idzie ściganie kobiet i dzieci. Mężczyzn nie potraficie złapać - mówił poseł. - Wy chcecie przykryć, ukryć świadków, jeżeli wam coś nie wychodzi - stwierdził Sienkiewicz. Poseł zapytał także o możliwość wprowadzenia stanu wyjątkowego w całym kraju, bo według niego, tak obóz władzy może ukryć swoją niekompetencję.
Krzysztof Gawkowski z Lewicy mówił, że bezpieczeństwo Polaków i granicy to priorytet. Jednak jak dodał, "bezpieczna granica to taka, na której nie giną ludzie" i jest dobrze zarządzana. - Granica jest zalana krwią uchodźców - podkreślił poseł.
- Nic nie zrobiliście, aby rozwiązać sytuację, bo jest ona wam na rękę - powiedział Krzysztof Gawkowski i wymienił powody, według których rząd wprowadził stan wyjątkowy. Chodzi m.in. o raport NIK i "grube koty". - Stan wyjątkowy jest wam potrzebny, aby nie wpuścić dziennikarzy - dodał.
Poseł odniósł się także do konferencji Mariusza Kamińskiego i Mariusza Błaszczaka. - To wasza chwila wstydu te zdjęcia - zaznaczył polityk. - Kiedy widzę, że państwo polskie wywozi małe dzieci do lasu, to nie mam słów żeby to opisać - wykrzyczał polityk.
Na mównicy głos zabrał Robert Winnicki z Konfederacji, który przekazał, że "polska granica wschodnia jest szturmowana". Poseł dodał, że rząd jej nie uszczelnił. - To nie są uchodźcy, to są imigranci ekonomiczni - mówił polityk.
- Jest tylko jedna metoda na skuteczne zatrzymanie naporu na granicy: wybudować mur z prawdziwego zdarzenia. Tego się dziś domagamy - wyjaśnił poseł Konfederacji.
Hanna Gill- Piątek z Polska 2050 przekazała, że bezpieczeństwo można było zapewnić bez wprowadzenia stanu wyjątkowego. Według niej prezydent powinien zwołać Radę Bezpieczeństwa Narodowego. - Bezpieczeństwo nie wyklucza człowieczeństwa - zaznaczyła posłanka.
Mariusz Kamiński w Sejmie
Gdy na mównicy pojawił się Mariusz Kamiński, na sali sejmowej zawrzało. Było słychać okrzyki: "hańba". - Rozumiem emocje, które towarzyszą temu trudnemu tematowi. Ja nie mogę sobie na nie pozwolić - powiedział minister.
- Musimy jasno powiedzieć, że to, z czym mamy do czynienia na granicy polsko-białoruskiej, to masowa imigracja organizowana przez Białoruś - dodał Kamiński i wyjaśnił, że to jest odwet Łukaszenki za to, że Polska opowiedziała się za ruchami demokratycznymi na Białorusi. Szef MSWiA zaznaczył, że rząd odróżnia uchodźców od imigrantów.
Kamiński dodał, że Łukaszenka chce zdestabilizować sytuację w Polsce i na Litwie. - Nie można akceptować masowego łamania prawa międzynarodowego - przekazał minister. Szef MSWiA powiedział, że imigranci płacą za to, aby dostać się do Europy.
Kamiński przekazał, że 95 proc. osób zatrzymywanych jest na granicy. Polityk wyjaśnił, że niektórym udaje się przedostać do Polski.
Kamiński nawiązał także do swojej poniedziałkowej konferencji prasowej. - Musimy badać, kto do nas trafił - mówił i dodał, że część osób miała fałszywe dokumenty. - Ich telefony muszą być badane - zaznaczył.
Zbadano 200 telefonów - tak wynika z informacji przedstawionych przez polityka. Kamiński dodał, że 50 właścicieli tych aparatów może stwarzać zagrożenie dla obywateli Polski. - W jednym z nich znaleziono numer telefonu osoby, która została aresztowana 22 sierpnia na terenie UE. Według baz naszych sojuszników osoba ta przygotowywała zamach w UE i jest członkiem państwa islamskiego.
Minister dodał, że służby znalazły także zdjęcia 8 mężczyzn, na których widać ich w mundurach państwa islamskiego. Byli oni także uzbrojeni. Polityk przekazał, że znalezione fotografie są dowodem przestępstwa. - Słusznie, że to bulwersuje społeczeństwo - dodał.
Minister przekazał również, że na granicy jest pełno prowokacji. Wymienił m.in. strzały w powietrze na widok polskich służb. W trakcie wystąpienia szefa MSWiA politycy opozycji zaczęli krzyczeć: "gdzie są dzieci". Doszło także do spięcia między ministrem a posłem Franciszkiem Sterczewskim. - Słuchaj mnie człowieku - zwrócił się do polityka Kamiński.
- Ty nieodpowiedzialny, niemądry człowieku. I to jest prawda, której nie zakrzyczycie - krzyczał Kamiński.
- Nie zakrzyczycie prawdy. Nie zakrzyczycie faktów o tym, co się dzieje na Wschodzie - mówił Kamiński i podziękował dla obrońców granic. Po jego wystąpieniu część parlamentarzystów krzyczała "dziękujemy". Ze strony opozycji znów było słychać: "gdzie są dzieci".
Posłowie zadają pytania
Nie obyło się bez kontrowersyjnych wypowiedzi. Paweł Kaleta z PiS na mównicy zapytał: "No lewactwo: ręka w górę, który z was przyjmie do domu zboczeńca, który gwałcił krowę albo kobyłę?". Poseł został wyciszony przez marszałka Terleckiego.
Janusz Kowalski z PiS wskazał na posłów związanych z obozem władzy i powiedział, że "tu siedzą patrioci, którzy bronią Polski". O części posłów opozycji powiedział, że wpisują się w agenturalną działalność KGB białoruskiego, które chce wprowadzać do Polski setki tysięcy imigrantów. - Wstyd - powiedział poseł.
Franciszek Sterczewski zapytał o to, gdzie jest pan prezydent, premier i wicepremier ds. bezpieczeństwa. - Gdzie są dzieci z Michałowa? Pan minister powinien ich szukać po lesie (...). To wstyd dla kraju. Drodzy państwo opamiętajcie się - mówił poseł.
Artur Łącki z KO stwierdził z kolei, że "nie dość, że są tu idioci, to jeszcze chamy". Polityk oświadczył, że oczekuje odpowiedzi od prezydenta, o to, co się stało z jednym z dzieci imigrantów.
W trakcie obrad Paweł Soloch wyrzucił kartkę ze zdjęciem dziecka uchodźców. W tej sprawie interweniował Adrian Zandberg.
Tomasz Trela z Lewicy przypomniał, że na sali nie ma prezydenta oraz premiera. - Jesteście bandą oszukańców, obłudników i macie krew na rękach - powiedział poseł.
Katarzyna Maria Piekarska z KO stwierdziła, że nigdy nie dopuszczała do siebie tego, że dożyje takiego dnia, że będzie pytała ministra, gdzie są dzieci. To nie jest śmieszne - krzyczała posłanka do innych parlamentarzystów. - Gdzie są dzieci zatrzymane przez Straż Graniczną - pytała polityk.
Stan wyjątkowy w Polsce
Przypomnijmy, że stan wyjątkowy na pasie przyległym do granicy z Białorusią został wprowadzony przez rząd ze względu na szczególne zagrożenia bezpieczeństwa obywateli, porządku publicznego związanego z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej. Tam od kilku tygodni koczują imigranci, którzy chcą przekroczyć granice naszego kraju.
- Decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie części województw podlaskiego i lubelskiego jest podyktowana troską o bezpieczeństwo państwa, naszych obywateli i odpowiedzialnością za zabezpieczenie granic kraju i całej UE – tłumaczył pod koniec sierpnia wprowadzenie stanu wyjątkowego premier Mateusz Morawiecki.
Stan wyjątkowy został wprowadzony w 115 miejscowościach w województwie podlaskim oraz w 68 miejscowościach w województwie lubelskim.
Źródło: Sejm, PAP