Stalinizm powraca na Białoruś?
Białoruscy politolodzy i historycy ostrzegli we
wtorek przez powracającym - ich zdaniem - na Białoruś stalinizmem.
Wskazali przy tym na ostatnią wypowiedź prezydenta Aleksandra
Łukaszenki de facto rehabilitującą Józefa Stalina.
13.05.2003 | aktual.: 13.05.2003 16:29
"Przestańcie poniewierać dobre imię przywódców sprzed lat, a przede wszystkim głównego naszego przywódcy - Stalina. Nie było nas wtedy na świecie i nie wiemy, jak było naprawdę. Mogę się tylko domyślać" - powiedział Aleksandr Łukaszenka na posiedzeniu komitetu organizacyjnego obchodów 60. rocznicy wyzwolenia Białorusi (przypada w przyszłym roku).
Białoruski prezydent wyraził też przekonanie, iż Stalin "o wielu rzeczach z pewnością nie wiedział".
Historyk Aleksiej Karol, w wypowiedzi dla Radia Svaboda, podkreślił, że takiego oświadczenia nie powinien składać nie tylko prezydent, ale zwykły człowiek, który choć trochę zna historię. "Takie wystąpienia zagrażają normalnemu istnieniu Białorusi w dzisiejszym świecie" - ostrzegł.
Z kolei politolog Uładzimir Padhoł powiedział, że ta - jak ją nazwał - rażąca słuch fraza prezydenta potwierdza jego obserwacje, iż na Białorusi wprowadzana jest w życie ideologia neostalinizmu.
"Różnica tylko w tym, że represje fizyczne zamieniane są na informacyjny i administracyjny totalitaryzm. Pod rządami Łukaszenki jest jak za Stalina - jedni kłaniają się bożkom, drudzy bez przerwy się boją" - oświadczył.
Białoruski prezydent czasem wręcz prześciga - według niego - Stalina: na przykład w czasie drugiej wojny światowej generalissimus współpracował z Rooseveltem i Churchillem i zawsze podkreślał rolę sojuszników w antyhitlerowskiej koalicji.
"Natomiast Łukaszenka podczas obchodów Dnia Zwycięstwa 9 maja powiedział, że rola Stanów Zjednoczonych w zwycięstwie nad faszyzmem to ledwie jedna setna zasług narodu radzieckiego" - przypomniał analityk.
Padhoł nie wyklucza, że prostalinowskie wystąpienie Łukaszenki to próba stworzenia nowej ideologii i zaszczepienia jej Białorusinom, szczególnie ludziom starszym, którzy pamiętają wojnę, a tych jest na Białorusi ok. czterech milionów (40% społeczeństwa).
"Na fali tej ideologii, której centrum ma być obraz Łukaszenki jako obrońcy weteranów i Stalina, osoby, która ratuje cywilizację przed kolejną wojną światową, białoruski prezydent chce utrzymać władzę" - powiedział politolog. (iza)