Stadion-statek kosmiczny - to będzie bomba Euro 2012?
Stadion "Szachtara" Donieck, na którym będą obywały się mecze Euro 2012 jest porażający. Jest ogromny, nowoczesny, luksusowy a nawet poprawny politycznie. Nie zmienia to jednak faktu, iż znajduje się wśród starych bloków i kominów fabrycznych, przez co wygląda jak statek kosmiczny, który przypadkiem musiał wylądować akurat w tym miejscu - pisze Katarzyna Kwiatkowska w Wirtualnej Polsce.
01.04.2011 | aktual.: 01.04.2011 17:17
- Uwaga, uwaga rozpoczynamy wycieczkę po Arenie Donbas, najlepszym stadionie świata – 20-letni Wasia uwielbia swoją pracę przewodnika. - Macie państwo niesamowite szczęście. Będziecie mieli okazję zajrzeć w miejsca, które są zazwyczaj zamknięte dla publiczności, takie jak szatnie zawodników - dodaje.
Ultranowoczesny stadion w Doniecku na wschodniej Ukrainie rzeczywiście poraża. Wybudowany za 400 milionów dolarów, może pomieścić 52 tysiące kibiców. Na jego otwarcie przyjechały gwiazdy światowego formatu - gwoździem programu był występ Beyonce.
Wnętrze Areny Donbas zadziwia nowoczesnością i luksusem. Największe wrażenie robi jednak "świątynia" w której zawodnicy mogą się pomodlić za sukces w grze. Jest to pusty pokój bez jakichkolwiek symboli religijnych, zaprojektowany tak, aby nie urazić przedstawicieli żadnego wyznania. Pełny piłkarski ekumenizm.
Rozlokowany w sypialnej dzielnicy miasta stadion, na tle szarych bloków z lat 80. i dziurawej drogi na ulicy (nomen-omen) "50-lecia ZSRR" wygląda jak statek kosmiczny, który musiał awaryjnie lądować w samym środku postsowieckiej czarnej dziury. Wystarczy kupić bilet równowartości 30 polskich złotych, aby znaleźć się za ogrodzeniem nowoczesnego królestwa piłki nożnej. I tylko dymiące na horyzoncie kominy przypominają, że wciąż jesteśmy w Doniecku, stolicy ukraińskiego regionu wydobywczego - Donbasu.
Radość miejscowych kibiców nie ma granic. Doniecki klub "Szachtar" (z ukr. górnik) znalazł się właśnie w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów, co oznacza, że jest jednym z ośmiu najlepszych klubów Europy. Sukces drużyny cieszy nie tylko fanów piłki nożnej - stawka w tej grze jest o wiele wyższa. Na wspólnym kibicowaniu opiera się bowiem lokalny patriotyzm mieszkańców, którzy przez lata wstydzili się swego pochodzenia (region od ma opinię "kryminalnego", po II wojnie światowej zsyłano tu przestępców do przymusowych prac w kopalniach, ludzie stąd mają żal do reszty Ukraińców, że ci traktują ich jak członków mafii).
Ceny biletów na mecze "Szachtara" (przynajmniej te w wyższych sektorach) są tanie jak barszcz, dzięki czemu każdy miejscowy górnik może sobie na nie pozwolić. Miejscową mozaikę etniczną coraz silniej łączy masowe uwielbienie dla swojej drużyny piłkarskiej.
To nie pierwszy sukces "Szachtara". W 2009 r. drużyna zdobyła puchar UEFA (jego wierna kopię można oglądać podczas zwiedzania stadionu). Roczny budżet drużyny wynosi - bagatela - 100 milionów dolarów, a połowę składu stanowią Brazylijczycy, których przyciągnęły zarobki, tak wysokie, że kompensują nawet surowy klimat i szarości górniczego krajobrazu. Na pociechę mają do dyspozycji sprzęt którego nie powstydziłyby się najlepsze kluby z Europy Zachodniej. Zaś przyszłe piłkarskie talenty kształcą się w szkole młodziaków.
Mieszkańcy Doniecka doskonale zdają sobie sprawę, komu powinni być wdzięczni za piłkarskie sukcesy. Donbas ma swojego króla. Jest nim Rinat Achmetow, najbogatszy ukraiński oligarcha. Postać legendarna.
Ma tatarskie korzenie, ale urodził się w Doniecku (w 1966 r.). Zaczynał jako podrzędny gangster - na przełomie lat 80. i 90. było ich tu na pęczki. Mafijne porachunki na ulicach miast należały do porządku dziennego. Mieszkańcy, którzy żyli w cieniu gangsterskich wojen najbardziej pamiętają swój strach o dzieci, aby nie zginęły od przypadkowego postrzału.
Czasy się jednak zmieniły. Porachunki mafijne należą do przyszłości, Achmetow zdołał sobie podporządkować konkurencję i - niczym dobry szeryf - zaprowadził w regionie ład i porządek. Ukraińcy z Donbasu nie mają mu za złe "ciemnej przeszłości". Miejscowa dziennikarka i obrończyni praw człowieka wypowiada się o nim w ciepłych słowach (prosząc jednak o anonimowość). Jest przecież największym w regionie filantropem.
Oprócz sierot i gruźlików Achmetow wspiera także miejscowy sport. Jego ukochanym dzieckiem jest właśnie "Szachtar". Ukraińscy dziennikarze obliczyli, że 15 lat wsparcia dla klubu kosztowało 1,5 miliarda dolarów (co ciekawe, biznesmen nie zrezygnował z finansowania "Górnika" nawet w niesprzyjających dla siebie latach 2005-06, kiedy nowa, pomarańczowa władza starała się na wszelkie sposoby doprowadzić do jego aresztowania , a przynajmniej politycznej emigracji).
Tak wielkiej sumy na ukraińską piłkę nożną nikt jeszcze nie wydał. Z biegiem czasu rozwój klubu stał się najważniejszą inwestycją oligarchy. Piłkarze mogli liczyć na jego wsparcie nawet w chudych czasach światowego kryzysu gospodarczego, który Ukrainę dotknął wyjątkowo boleśnie. Na pytanie dziennikarzy, czy biznesmenowi nie jest żal wydawać corocznie 100 milionów dolarów na klub, jego sekretarz prasowy odpowiada: - Achmetow jest chory na futbol. Czas jednak pokazał, że nie były to pieniądze wyrzucone w błoto.
Donbas szykuje się teraz do Mistrzostw Europy 2012 r., podczas których część rozgrywek będzie się toczyła właśnie na Donbas Arenie. Dla mieszkańców będzie to niepowtarzalna okazja do zaprezentowania całemu światu, że nie wypadli sroce spod ogona. Potomkowie radzieckich kryminalistów mają nie tylko luksusowy stadion i jedną z najlepszych drużyn Europy. Mają też swój piłkarski patriotyzm.
Katarzyna Kwiatkowska specjalnie dla Wirtualnej Polski