Sprawa T. Komendy: Prokuratura dementuje doniesienia nt. Doroty P.
Media obiegła informacja, że policja i prokuratura poszukują Doroty P., której zeznania przyczyniły się do skazania Tomasza Komendy. "To nieprawda" - zapewniają w rozmowie z Wirtualną Polską przedstawiciele organów ścigania.
Tomasz Komenda został skazany w 2004 roku na 25 lat więzienia. Ważne zeznania łączące go z gwałtem i morderstwem 15-letniej Małgosi z Miłoszyc złożyła Dorota P. Teraz media obiegła informacja, że kobieta jest poszukiwana przez policję i prokuraturę. "Nie wiadomo gdzie jest. Śledczym nie udało się do niej dotrzeć" - czytamy.
"Czynności z jej udziałem wykonaliśmy już kilka miesięcy temu"
W organach ścigania dowiadujemy się, że nie jest to prawdą. - Nie poszukujemy tej pani. Czynności z jej udziałem wykonaliśmy już kilka miesięcy temu - zapewnia w rozmowie z Wirtualną Polską prokurator Robert Tomankiewicz, naczelnik dolnośląskiego wydziału Prokuratury Krajowej.
Również biuro prasowe Komendy Głównej Policji nie potwierdza, by funkcjonariusze próbowali obecnie ustalić miejsce pobytu Doroty P.
- My również na chwilę obecną jej nie poszukujemy - podkreśla Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Nie wyklucza jednak, że może się to zmienić na dalszym etapie postępowania. Dodaje, że trwają czynności i śledczy cały czas wyjaśniają okoliczności skazania Tomasza Komendy. Prokuratura nie wyklucza więc, że będzie jeszcze chciała przesłuchać Dorotę P. W tej chwili o wystawieniu za nią listu gończego nie ma jednak mowy.
"To była prosta kobieta, ale..."
Najprawdopodobniej niewinny Tomasz Komenda opuścił więzienie po 18 latach odsiadki. Okazuje się, że kluczowe zeznania w jego sprawie składała w przeszłości Dorota P. Chociaż prawdopodobnie w ogóle się nie poznali, miała chętnie i obszernie o nim opowiadać. Twierdziła, że jest z patologicznej rodziny, gdzie często dochodzi do kłótni. "Gazeta Wyborcza" informuje, że co najwyżej mogli spotkać na klatce schodowej, kiedy odwiedzał babcię. Nic więcej.
"Dorocie nie można odmówić sprytu, ale to była prosta kobieta. Skończyła podstawówkę, nigdy nie widziałem, żeby cokolwiek czytała, a świetnie radziła sobie z zagadnieniami prawnymi" - zdradził Bogdan B., którego podpis podrobiła kiedyś, by zameldować się w jego lokalu.
Dorota P. zeznała też, że rozpoznała Tomasza Komendę w Magazynie Kryminalnym 997. Miał być na jednym z czterech portretów pamięciowych. Ale Magazyn 997 nie zajmował się tym wątkiem.
Jak podaje "Wyborcza", z akt sprawy nie wynika, by ktokolwiek sprawdził zeznania kobiety. Brano jej słowa za pewnik. A Dorota P. wygrażała się mamie Tomasza. Teresa Klemańska pilnowała wcześniej jej małego syna. Ale kiedy chciała zrezygnować z bycia opiekunką, strasznie się pokłóciły. To było kilka lat przed zbrodnią w Miłoszycach. Potem kontakt się urwał.
"Powiedziała mi wtedy, że jeszcze ją popamiętam i że będę przez nią płakała. Gdy usłyszałam w sądzie, że będą odczytane zeznania jakiejś Doroty, to - chociaż zmieniła nazwisko - wiedziałam, że to ona" - powiedziała Teresa Klemańska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl