Sprawa śmierci Przemyka znów w Sądzie Apelacyjnym
Sąd Apelacyjny w Warszawie ponownie zajął się sprawą Grzegorza Przemyka. Zdecydował tak Sąd Najwyższy, orzekając we wtorek, że przedawnienie tej sprawy upłynie dopiero w 2005 r., a nie 1 stycznia 2000 r.
Sąd Apelacyjny rozpatruje we wtorek odwołania prokuratury i ojca Przemyka - Leopolda, walczącego o uznanie winy Ireneusza Kościuka - byłego milicjanta, a dziś funkcjonariusza policji w Biłgoraju. Zdaniem prokuratury, sąd I instancji niewłaściwie ocenił dowody, przyjmując, że Kościuka nie można uznać za winnego pobicia chłopca. Do tej opinii przyłącza się także oskarżyciel posiłkowy.
Prawidłowa ocena dowodów - metodą eliminacji - prowadzi do wniosku, że jedyną osobą, która mogła wtedy pobić Przemyka w komisariacie, jest właśnie Kościuk - mówiła mecenas Ewa Milewska-Celińska, pełnomocnik ojca Przemyka, podczas poprzedniej rozprawy przed Sądem Apelacyjnym. Podkreśliła wówczas, że dla jej klienta ważne jest również stwierdzenie przez sąd, że władze dopuściły się w tej sprawie szeregu manipulacji.
Śmierć Przemyka była jedną z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL. 19-letniego maturzystę, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej śmiertelnie pobito 12 maja 1983 r. w komisariacie MO przy ulicy Jezuickiej. Zatrzymano go, gdy na Placu Zamkowym wraz z kolegami świętował maturę. W wyniku ciężkich urazów jamy brzusznej Przemyk zmarł po kilku dniach.
W 1984 r., po sterowanym przez władze PRL procesie, od zarzutu pobicia Przemyka uwolniono Kościuka oraz innego milicjanta Arkadiusza Denkiewicza. Skazano zaś - po wymuszeniu nieprawdziwych zeznań - dwóch sanitariuszy za rzekome pobicie Przemyka. Po 1989 r. wyroki te uchylono. (miz)