PolskaSprawa Przemyka - sąd czeka na zgodę policji ws. ważnych dowodów

Sprawa Przemyka - sąd czeka na zgodę policji ws. ważnych dowodów

Sąd Okręgowy w Warszawie prowadzący proces b.
zomowca Ireneusza K., oskarżonego w sprawie śmierci Grzegorza
Przemyka w 1983 r., już trzeci miesiąc czeka na zgodę Komendy
Stołecznej Policji, potrzebną do uzyskania z IPN zdjęć z wizji
lokalnej w komisariacie MO.

Zdjęcia te są prawdopodobnie jedynym dziś wiarygodnym źródłem odtwarzającym przebieg tej niewyjaśnionej zbrodni PRL.

Do czasu nadania tej depeszy biuro prasowe KSP nie udzieliło odpowiedzi na temat przyczyn zwłoki.

Proces miał już dobiec końca, ale pod koniec zeszłego roku nieoczekiwanie ujawniono 12 zdjęć z komisariatu na Jezuickiej. Pokazywały one - według mec. Ewy Milewskiej-Celińskiej, pełnomocnika ojca Przemyka, Leopolda, który jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie - "nieformalną wizję lokalną", która miała służyć przygotowywaniu milicjantów do zeznawania w śledztwie dotyczącym śmierci maturzysty.

Okazało się, że podobnych zdjęć jest więcej - około 80. Ma je IPN, ale pochodzą z archiwum KSP i na ich użycie przez sąd potrzebna jest zgoda policji. Komisariat przy ul. Jezuickiej w Warszawie już nie istnieje, a po śmierci Przemyka - jak twierdzą świadkowie - został gruntownie przebudowany, poprzestawiano w nim ściany działowe. Tym cenniejsze są zdjęcia, na których wszyscy milicjanci będący wtedy w komisariacie szczegółowo i pod nadzorem SB opisywali, co i gdzie robili.

Protokoły z tej wizji lokalnej się nie zachowały, a materiał zdjęciowy nie został włączony do akt śledztwa ws. śmierci Przemyka. Był dokumentacją wewnątrzmilicyjnego postępowania dyscyplinarnego.

W 1983 r. prokuratura wszczęła wprawdzie śledztwo w sprawie śmierci Przemyka, ale jednocześnie władze podjęły bezprawne działania mające uchronić milicjantów przed karą. Winą chciano obarczyć sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala. W ocalonych w 1989 r. aktach sprawy zachowała się notatka ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka: "Ma być tylko jedna wersja śledztwa - sanitariusze". O tej tezie mówiła oficjalna propaganda, która prowadziła też kampanię zniesławiania matki Przemyka, opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej.

Grzegorz Przemyk 12 maja 1983 r. został zatrzymany przez milicjantów na Starówce w Warszawie, gdzie z kolegami świętował zdany egzamin dojrzałości. W komisariacie przy ul. Jezuickiej został pobity. Zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.

Proces toczy się już po raz piąty. Jak dotąd, sądy cztery razy uniewinniły Ireneusza K. od stawianego mu zarzutu, ale w wyniku decyzji wyższych instancji - także Sądu Najwyższego - sprawa wracała do ponownego osądzenia. Ireneusz K., 20-letni wówczas zomowiec, do niedawna pracował w policji w Biłgoraju. Teraz korzysta z mundurowej emerytury.

W 1984 r., po reżyserowanym przez władze procesie, od zarzutu pobicia Przemyka uwolniono dwóch milicjantów - właśnie Ireneusza K. i Arkadiusza Denkiewicza - dyżurnego komisariatu z Jezuickiej. Skazano zaś, po wymuszeniu w śledztwie nieprawdziwych zeznań, dwóch sanitariuszy, którzy wieźli chłopca z komisariatu do szpitala. Bezprawne działania SB i MO wobec nich doprowadziły do tego, że zaczęli oskarżać się wzajemnie. Po 1989 r. wyroki te uchylono. Dziś bada to IPN.

W 1997 r. ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił K., zaś Denkiewicza skazał na 2 lata więzienia. Kazimierz Otłowski, oficer MO, został skazany na półtora roku w zawieszeniu za utrudnianie postępowania. W wyniku apelacji Otłowski został uniewinniony. Denkiewicz, mimo wyroku skazującego, nie odsiedział w więzieniu ani jednego dnia - leczy się na depresję.

Denkiewicz miał w czwartek zeznawać w sądzie w procesie Ireneusza K. Nie stawił się jednak i nie wiadomo nawet, czy odebrał wezwanie, bo do sądu nie wróciła pocztowa "zwrotka". Biegli psychiatrzy, którzy badali Denkiewicza orzekli, że nadal ma on stany depresyjne "związane z zajściami sprzed 24 lat i toczącą się sprawą", ale może zeznawać w sądzie. Należy się jednak liczyć z brakiem współpracy ze strony świadka i zasłanianiem się niepamięcią - orzekli biegli. Denkiewicz będzie wezwany na następny termin 2 października.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)