Sprawa "listy Wildsteina" może spowolnić lustrację
Zachodzi obawa, że nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, która przyznała "szybką ścieżkę" dla ludzi, których nazwisko znajduje się na "liście Wildsteina", spowolni postępowania lustracyjne - mówił w Sejmie Rzecznik Interesu Publicznego Włodzimierz Olszewski.
11.03.2005 | aktual.: 11.03.2005 19:19
IPN nie odpowiedział na zapytania RIP
Przedstawiając sprawozdanie z działalności rzecznika Olszewski poinformował, że od początku 2005 r. Instytut Pamięci Narodowej nie odpowiedział na żadne z 600 zapytań o zasoby archiwalne wysłanych przez Rzecznika do IPN.
Prezentowane sprawozdanie to jednak - jak się wyraził Olszewski - "akt historyczny", bo dotyczy działalności rzecznika z 2003 r. W tamtym czasie, podobnie jak w 2004 r. funkcję tę pełnił sędzia Bogusław Nizieński. Olszewski zastąpił go z początkiem roku. Sejmowa dyskusja stała się okazją do wyrażenia podziękowań dla Nizieńskiego - przez kluby PiS, PSL i LPR, oraz krytyki jego działalności ze strony SLD. Ostatecznie Sejm informację zaakceptował.
Olszewski przypomniał, że w 2003 r. rzecznik działał w "nieustabilizowanej sytuacji prawnej", bo wówczas znowelizowano ustawę lustracyjną, która wyłączyła spod lustracji zbieranie informacji dla peerelowskiego wywiadu, kontrwywiadu i dla ochrony granic. Kilka miesięcy później Trybunał Konstytucyjny uchylił tę nowelizację jako sprzeczną z Konstytucją.
Stanowisko SLD nie jest bezkrytyczne
Jesteśmy za przyjęciem informacji o działalności rzecznika, ale nasze stanowisko nie jest bezkrytyczne - mówiła w imieniu klubu SLD Bożena Kizińska. Uznała ona, że Nizieński nie miał prawa prezentować swych opinii o określonej sprawie lustracyjnej w ten sposób, jakby wobec lustrowanego zapadło już orzeczenie uznające "kłamstwo lustracyjne". Oceniał też materiał dowodowy i "moralne postawy świadków - byłych funkcjonariuszy tajnych służb PRL, którzy, zamiast wspierać oskarżenie rzecznika, próbują przyjść z pomocą lustrowanemu".
Rzecznik Interesu Publicznego nie może być przedmiotem krytyki - mówił Grzegorz Schetyna (PO). Jego zdaniem, działalność "lewej strony sceny politycznej odbiła się na funkcjonowaniu rzecznika" - mówił nawiązując do nowelizacji ustawy lustracyjnej, która nieskutecznie próbowała "wyjąć" spod lustracji wywiad, kontrwywiad i ochronę granic.
Oleksy opóźniał sprawozdanie RIP?
Mariusz Kamiński (PiS) zastanawiał się nad tym, dlaczego dopiero teraz, w marcu 2005 r. Sejm debatuje nad sprawozdaniem rzecznika za rok 2003. Według niego, stało się tak za sprawą b. marszałka Sejmu Józefa Oleksego, którego pod koniec 2004 r. Sąd Lustracyjny I instancji uznał za "kłamcę lustracyjnego" (obrońcy Oleksego złożyli apelację, ma być rozpoznana w kwietniu). Niezłomna działalność sędziego Nizieńskiego doprowadziła do ujawnienia nieznanych faktów z życia Józefa Oleksego (...) Wierzymy, że sąd II instancji oddali argumenty jego apelacji i postać ta na zawsze zniknie z naszego życia publicznego - powiedział.
Barbara Ciruk (SdPl) także ubolewała, że debata dotyczy działalności Rzecznika z 2003 r., podczas gdy obecne wydarzenia wokół lustracji mogłyby spowodować, że dyskusja byłaby pożyteczniejsza. Tak, jakby była to debata o opadach śniegu sprzed dwóch lat. Ważna dla gospodarki wodnej, ale nie tak ważna jak o dzisiejszych opadach - powiedziała deklarując, że SdPl akceptuje przedłożoną informację.
Nizieński nie uprawiał "polowania na czarownice"
Zbigniew Sosnowski (PSL) także chwalił działalność byłego rzecznika interesu publicznego. Sprawował swój urząd najrzetelniej i najuczciwiej jak mógł. Nie uprawiał "polowania na czarownice" - powiedział. Czemu po 15 latach od zmian ustrojowych nie ujawniono teczek? Komu na tym zależało? - pytała Wanda Łyżwińska (Samoobrona). Według niej, chodzi o "tych, którzy uwłaszczyli się na majątku". Stan naszego państwa jest spowodowany agenturalnymi powiązaniami osób na wysokich stanowiskach, dzisiejszych autorytetów, które sprzeciwiają się lustracji - wtórowała jej Elżbieta Ratajczak (LPR).
Na koniec debaty Joanna Senyszyn (SLD) ze "zdumieniem" przyjęła pochwały pod adresem Bogusława Nizieńskiego. Według niej, Nizieński nie był rzecznikiem interesu publicznego, lecz rzecznikiem interesów prawicy, rzecznikiem starczej fobii, nieobiektywizmu i zacietrzewienia. Myślę, że na tej sali powinniśmy dbać o szacunek dla innych ludzi i nie obrażać ich, zwłaszcza gdy są nieobecni na sali - skomentował jej słowa prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl) i zakończył rozpatrywanie tego punktu porządku dziennego.