Sprawa Kurdej-Szatan umorzona. Wiceminister wściekły na sąd
Sąd Rejonowy w Pruszkowie zdecydował o umorzeniu postępowania przeciwko Barbarze Kurdej-Szatan, oskarżonej o zniesławienie Straży Granicznej oraz jej funkcjonariuszy. Artystka, w związku z kryzysem na granicy z Białorusią, nazwała w 2021 roku funkcjonariuszy "maszynami bez mózgów oraz mordercami". Sąd uznał, że jej zachowanie nie zawierało znamion czynu zabronionego. Złości na taką decyzję sądu nie krył wiceminister sprawiedliwości. Michał Woś mówił o tym w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski. - Patologią była ta obrzydliwa wypowiedź, szkalująca polskich funkcjonariuszy, którzy chronili polskich granic. Wtedy część celebrytów próbowała rozmywać temat, mówiąc, że to są biedni ludzie. Okej, trzeba pomagać. Ale to był hybrydowy atak Putina, Łukaszenki na Polskę i to był wstęp do wojny w Ukrainie. Rząd o tym mówił, bo były o tym dane wywiadowcze, które wprost na to wskazywały. Sąd dał kolejny immunitet celebrycki. Mam wrażenie, że jak jakiś celebryta, jakaś gwiazdeczka stanie przed obliczem wysokiego sądu, to wysoki sąd włącza sobie jakieś lampeczki - mówił Woś. Wiceminister sprawiedliwości zgodził się jednocześnie ze swoim kolegą z Solidarnej Polski Sebastianem Kaletą, który taki wyrok sądu przypisał niechęci PiS do reform sądowych. - Sędziowie powinni podlegać pewnym procesom dyscyplinarnym, a nie tworzyć zamkniętą kastę, gdzie ręka rękę myje. Jako Solidarna Polska chcieliśmy to zreformować, reformy były na stole, były gotowe. Ale co się wydarzyło? Pierwszy kompromis z UE, gdzie pan premier pobiegł z kwiatami do pani Gersdorf, mówiąc, że teraz z UE będzie wszystko super. I wówczas odstąpiliśmy. I rozpolitykowani sędziowie zorganizowali się w jeszcze bardziej zabetonowaną kastę i teraz sobie na coś takiego pozwalają - oceniał Woś.