"Sprawa jest jasna". Beata Tadla komentuje "wojnę na orędzia"

Prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło wygłosili w poniedziałek orędzia do narodu. TVP Info jako pierwsze wyemitowało słowa Szydło, mimo że nie jest "pierwszą osobą w państwie". - Telewizja musiała mieć oba materiały z wyprzedzeniem, zwłaszcza, że wystąpienie prezydenta było zapowiadane kilka godzin przed emisją - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Beata Tadla, była prezenterka Wiadomości.

"Sprawa jest jasna". Beata Tadla komentuje "wojnę na orędzia"
Źródło zdjęć: © East News
Karolina Rogaska

25.07.2017 | aktual.: 25.07.2017 12:14

Na poniedziałkowy wieczór zaplanowane było orędzie prezydenta Andrzeja Dudy. Komentował w nim m.in. decyzję o zawetowaniu ustawy o Sądzie Nawyższym. Jego przemówienie zostało wyemitowane o 20 na wizji TVN i Polsatu. W tym samym czasie TVP Info wyemitowało.... przemówienie premier Beaty Szydło, w którym skrytykowała decyzję o zawetowaniu ustaw, a także zawarła kilka mniej bezpośrednich przytyków skierowanych do prezydenta. Decyzja Telewizji Polskiej o wyemitowaniu orędzia Szydło przed tym, które wygłosił Duda, wzbudziła emocje wśród politycznych komentatorów i internautów.

Sprawa jest jasna

Według Beaty Tadli, przez lata związanej z TVP i znającej mechanizmy działania stacji, nie można mówić o "sytuacji kryzysowej", jak sugerowaliby to ludzie broniący decyzji o wypuszczeniu orędzia Szydło jako pierwszego. Nie widzi ona sensu w stwierdzeniu, że pracownicy musieli na szybko decydować, co puścić pierwsze i poszli za impulsem chwili.

- Sprawa jest jasna. Orędzia są nagrywane. Nawet mało wprawne oko jest w stanie zauważyć montaż. TVP musiała mieć oba materiały z wyprzedzeniem, zwłaszcza, że wystąpienie prezydenta było zapowiadane kilka godzin przed emisją. To nie była decyzja, jaką często podejmuje się w kanałach informacyjnych, gdy np. odbywają się ważne partyjne konwencje i liderzy przemawiają równolegle "na żywo". Wtedy jest dylemat i decydują czasem sekundy, który zaczął pierwszy, ten zostaje na antenie. Przemówienie drugiego się wtedy nagrywa i "odwija" natychmiast, gdy skończył ten pierwszy. Ale tu takiego rozważania nie było, ponieważ TVP musiała mieć oba nagrania gotowe (zmontowane) co najmniej 5 minut przed emisją. A skoro TVN wyemitował w odwrotnej konfiguracji, to tylko dowód, że nie mogło być inaczej - wyjaśnia dziennikarka.

To był wybór

Nie znalazłam przykładu podobnej, jednoczesnej emisji wystąpienia dwóch tak ważnych osób w państwie. Pytam Tadli, czy przypomina sobie, by spotkała się z taką sytuacją w przebiegu swojej kariery.

- Nie przypominam sobie, byśmy kiedykolwiek musieli stawać przed takim wyborem - mówi. I dodaje: - Bo to był wybór, decyzja, która być może wcale nie zapadła w TVP, a jeśli tak, to pokazuje jasno, że w publicznej za sznurki pociąga wyłącznie Nowogrodzka. Siedzi sobie ten biedny widz przed telewizorem i nie rozumie. Najpierw premier krytykuje prezydenta i zarzuca mu spowolnienie reformy, a dopiero potem głowa państwa wyjaśnia swoje motywacje. Chronologia powinna być oczywista. Po pierwsze: prezydent to pierwsza osoba w państwie i ma pierwszeństwo. Po drugie: logika - najpierw decyzja, a potem reakcja na nią, tak dla prostego porządku.

"Pierwszy lizus RP"

Według części internautów jednoczesna emisja obu orędzi to początek otwartej wojny w PiS. Prawdopodobnie zacznie się też odsuwanie od linii politycznej przyjętej przez Dudę, po to, by elektorat PiS przestał go kojarzyć jako reprezentanta tej partii.

Te opinie bliskie są temu, co myśli Beata Tadla. Według niej wczorajsza zamiana kolejności wystąpień była odpowiedzią na oczekiwania partii. Poza tym zauważa, że prezes TVP ponownie pokazał, że działa tak, jak życzy sobie Jarosław Kaczyński.

- Nawet jeśli formalnie nie ma telefonu na Woronicza, to i tak wiadomo, jak postąpić. Prezes Kurski zapewnia prezesa Kaczyńskiego o lojalności na każdym kroku, bo ten drugi zapewnił temu pierwszemu polityczno-publiczną reinkarnację. Więc Kurski stał się pierwszym lizusem RP. A swoją drogą - jaką ciężką pracę muszą wykonać " dziennikarze" TVP. Bo oni codziennie się głowią - nie jak zrelacjonować rzeczywistość, tylko jak ją opowiedzieć, żeby zgadzało się z partyjnym przekazem dnia. Pokazano zatem, że teraz prezydent jest "be". Przekazowi wtórują szaleńcze opinie gości zapraszanych do TVP Info, jak choćby kompletnie "odjechana" teza J. Targalskiego, który twierdzi, że to ubecja za pośrednictwem Ucha Prezesa steruje umysłem Andrzeja Dudy [Targalski mówił to w TV Republika - red.]. Czy normalny człowiek byłby w stanie wymyślić coś takiego? A jednak to się dzieje - mówi dziennikarka.

Według niej nie ma granic, których Telewizja Publiczna nie byłaby w stanie przekroczyć. - TVP pod rządami Kurskiego jest w stanie posunąć się do największych podłości. Wystarczy zgromadzić kolekcję pasków informacyjnych. Doskonały materiał dla studentów, którym pewnie nigdy się nie śniło, że przykłady propagandy będą pochodzić z Polski, z telewizji publicznej, z roku 2017- podsumowuje.

O przyczyny emisji orędzia Beaty Szydło przed przemówieniem Andrzeja Dudy próbowałam się dowiedzieć bezpośrednio u źródła, czyli w TVP. Prezes Jacek Kurski miał wyłączony telefon. Udało się dodzwonić do rzecznika prasowego, który poprosił o przesłanie pytań mailem - czekam na odpowiedź.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
beata tadlaAndrzej DudaBeata Szydło
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (352)