PolitykaSprawa finansowania partii. W sejmie pierwsze czytanie czterech projektów

Sprawa finansowania partii. W sejmie pierwsze czytanie czterech projektów

Likwidacja finansowania partii z budżetu ma przeciwdziałać kartelizacji systemu politycznego - przekonywał w sejmie Robert Kropiwnicki (PO). Platforma Obywatelska chce likwidacji finansowania partii z budżetu od 1 stycznia 2014 r. Łukasz Gibała zaapelował natomiast o poparcie projektu Twojego Ruchu zmian w finansowaniu partii politycznych. Swój projekt przedstawiła też Solidarna Polska oraz Sojusz Lewicy Demokratycznej.

Sprawa finansowania partii. W sejmie pierwsze czytanie czterech projektów
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

24.10.2013 | aktual.: 24.10.2013 18:21

W czwartek po godz. 16 rozpoczęło się w sejmie pierwsze czytanie czterech projektów ws. finansowania partii - ich autorami są kluby PO, Twojego Ruchu (projekt składał jeszcze jako Ruch Palikota), SLD i Solidarnej Polski.

W ocenie Platformy Obywatelskiej projekt Twojego Ruchu ws. finansowania partii politycznych może być niezgodny z konstytucją. Za krok w dobrym kierunku, choć niewystarczający, PO uważa projekt SLD.

Klub PiS złożył natomiast wnioski o odrzucenie projektów PO, Twojego Ruchu likwidujących dotowanie budżetowe dla partii, a także projektów Solidarnej Polski i SLD. - Jesteśmy przeciwni dzikiej prywatyzacji sceny politycznej - podkreślił poseł PiS Krzysztof Szczerski.

Wiceszef Twojego Ruchu Artur Dębski opowiedział się natomiast za skierowaniem do komisji wszystkich czterech rozpatrywanych projektów zmian zasad finansowania partii politycznych.

Klub SLD złożył wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu zmian zasad finansowania partii autorstwa Platformy Obywatelskiej. - PO chce nim wzmocnić swoje szanse w zbliżających się wyborach i osłabić opozycję - argumentował poseł Dariusz Joński.

- Najbliżej nam do projektu SLD ograniczającego naliczanie subwencji; pozostałe powstały na skutek obłudy i hipokryzji - powiedział szef klubu PSL Jan Bury podczas sejmowej debaty.

Milionowe oszczędności

Przedstawiając projekt PO Kropiwnicki przekonywał, że partie polityczne nie mogą zamieniać się w "instytucje urzędowe utrzymywane z pieniędzy publicznych". Jak mówił, partie polityczne mają szansę na pozyskanie z darowizn więcej pieniędzy niż obecnie z budżetu państwa.

- Obecny system odrywa partie od obywateli - ocenił Kropiwnicki. Zapewnił, że Platforma nie boi się wyborców. Przekonywał, że również inne partie nie powinny obawiać się likwidacji finansowania z budżetu państwa.

Platforma proponuje wykreślenie ze źródeł dochodów partii politycznych zarówno subwencji jak i dotacji. W ustawie o partiach politycznych miałby pozostać jedynie zapis, według którego "majątek partii politycznej powstaje ze składek członkowskich, darowizn, spadków, zapisów oraz z dochodów z majątku".

Według szacunków PO likwidacja subwencji budżetowej przyniesie około 55 mln zł oszczędności rocznie, a likwidacja dotacji obniży wydatki budżetu państwa w latach 2014-19 o około 80 mln zł. Łączne oszczędności w latach 2014-19 mają wynieść 424 mln zł. Likwidacji finansowania partii z budżetu sprzeciwia się koalicyjne PSL, które jednak - mimo zapowiedzi - nie złożyło w sejmie własnego projektu w tej sprawie.

Pomysł Twojego Ruchu

Łukasz Gibała, przedstawiając projekt TR w sejmie podkreślał, że jego zaletą jest m.in. dobrowolność, ponieważ wyborca będzie mógł zdecydować, czy i na którą partię chce przeznaczyć część swego podatku. Przekonywał, że wejście w życie propozycji jego klubu spowodowałoby także "odbetonowanie" sceny politycznej oraz lepszą komunikację przedstawicieli partii politycznych z obywatelami.

- Co roku partie będą musiały zabiegać o przekazanie środków na ich rzecz, na ich funkcjonowanie, a tym samym będą musiały cztery razy częściej rozmawiać z ludźmi, przekonywać ludzi do swoich racji, przechodzić zwykły test wyborczy, czy quasi-wyborczy w tym przypadku - powiedział polityk Twojego Ruchu.

Przypomniał, że jego formacja złożyła projekt w sejmie po raz trzeci; zaapelował też o poparcie dla niego.

Twój Ruch chce, by partie były finansowanie nie z budżetu, a poprzez podatników - na zasadzie dobrowolności. Na rzecz partii podatnik mógłby przeznaczyć 0,5 proc. maksymalnej kwoty należnego podatku dochodowego od osób fizycznych, liczonego od kwoty minimalnego wynagrodzenia za pracę, obowiązującego w danym roku podatkowym. Jak powiedział Gibała, kwota podatku przekazana na rzecz partii przez podatnika w tym roku nie przekraczałaby 4,50 zł.

"Wskazanie górnej granicy kwoty liczonej od kwoty minimalnego wynagrodzenia ma służyć temu, by z jednej strony każdy obywatel mógł współuczestniczyć w decydowaniu o tym, która partia powinna być finansowana z płaconego przez niego podatku, a jednocześnie by nie została naruszona zasada równości wobec prawa, w szczególności by uniknąć sytuacji, w której osoby uzyskujące wysokie dochody miałyby większy wpływ na finansowanie danej partii politycznej, niż osoby uzyskujące skromniejsze dochody" - czytamy w uzasadnieniu projektu.

"To nie jest do usprawiedliwienia"

Finansowanie partii z budżetu państwa w sytuacji pogłębiającego się ubóstwa Polaków jest nie do usprawiedliwienia - powiedział poseł Solidarnej Polski Edward Siarka, przedstawiając w sejmie projekt SP zawieszający finansowanie partii do końca 2015 r.

Siarka uzasadniając projekt podkreślił, że celem proponowanych przez SP zmian jest całkowite zawieszenie finansowania partii z budżetu do 31 grudnia 2015 roku; później środki miałyby być przekazywane na dotychczasowych zasadach. Obecnie partie finansowane są z budżetu z dwóch źródeł: w ramach subwencji oraz dotacji.

- Powstaje pytanie, czy w sytuacji coraz bardziej pogłębiającego się ubóstwa partie mają korzystać z tak szerokiego finansowania jak obecnie. Rodzi się pytanie, jak usprawiedliwiać wydatki na wina, cygara, luksusowe przyjęcia i ubrania? Jak usprawiedliwić wydawanie publicznych pieniędzy na reklamę, firmy PR-owskie i kupowanie badań sondażowych - przekonywał Siarka.

Według niego obecny system finansowania partii z budżetu co prawda przyczynił się do pewnej stabilizacji sceny politycznej, ale jednocześnie doprowadził do "dużych dysproporcji w polskiej polityce, ograniczając szanse małych ugrupowań i nowo powstałym".

Dlatego - jak podkreślił Siarka - zadaniem państwa, sejmu i polityków jest niwelowanie tych dysproporcji, a jeśli jest to niemożliwe, ograniczenie zbędnych wydatków.

"To grozi wolną amerykanką"

Zbyszek Zaborowski przestrzegał, że likwidacja dotacji i subwencji grozi "wolną amerykanką" w partyjnych finansach. - Faktycznie w systemie anglosaskim, zwłaszcza w USA, ten ma władzę, kto ma pieniądze - powiedział.

Jak zaznaczył, istotą projektu SLD jest ograniczenie wydatków z budżetu państwa na partie polityczne przy jednoczesnym zachowaniu minimalnego poziomu tego finansowania, tak by chronić polskie życie partyjne od uzależnienia od wielkiego kapitału.

Według projektu SLD wysokość rocznej subwencji dla partii politycznej, albo koalicji wyborczej miałaby być ustalana na podstawie liczby oddanych na nią głosów (5 złotych za każdy głos), nie więcej jednak niż do progu 10 proc. zebranych głosów. Partie, których poparcie w wyborach przekroczyłoby 10 proc. nie otrzymywałby pieniędzy za "nadwyżkę" głosów; natomiast te, dla których poparcie byłoby mniejsze, otrzymywałby pieniądze za wszystkie głosy. Subwencję - tak jak dotychczas - otrzymywałyby te partie i koalicje wyborcze, które przekroczyły odpowiednio: 3 i 6-procentowy próg wyborczy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)