PolskaSprawa dr. G. Ruszył proces o nieumyślne spowodowanie śmierci

Sprawa dr. G. Ruszył proces o nieumyślne spowodowanie śmierci

Zakończona wyrokiem skazującym głośna sprawa korupcyjna dr Mirosława G. to niejedyny proces, w którym kardiochirurg jest oskarżony. Dr G. odpowiada także za nieumyślne narażenie pacjenta na utratę życia i nieumyślne spowodowanie jego śmierci.

Sprawa dr. G. Ruszył proces o nieumyślne spowodowanie śmierci
Źródło zdjęć: © Aleksander Majdański / newspix.pl

09.01.2013 | aktual.: 09.01.2013 09:16

Prokuratura zarzuca lekarzowi pozostawienie gazy w sercu pacjenta Floriana M. po operacji w 2006 roku. Pacjent przeżył operację, ale tuż po jej zakończeniu personel medyczny odkrył, że nie zgadza się liczba tzw. rolgaz użytych w czasie operacji. Pielęgniarka po ich przeliczeniu doszła do wniosku, że jedna rolgaza pozostała w sercu pacjenta.

Według prokuratora zawiadomiony o tym dr G. miał nie zareagować, twierdząc, że to niemożliwe, bo on takiego rodzaju opatrunków nie wykorzystywał przy operacji. Dopiero później zdecydowano się na ponowne operowanie Floriana M., który jednak niedługo potem zmarł. Zdaniem biegłych i według prokuratury, bezpośrednią przyczyną zgonu były powikłania po tym, jak zaszyty opatrunek zablokował naczynia krwionośne Floriana M.

Śledczy twierdzą, że dr G. jest winny śmierci pacjenta także dlatego, że przez tydzień zwlekał z przeprowadzeniem badania, które jednoznacznie wykazałoby, że w ciele pacjenta zaszyta jest rolgaza.

Zabronił badać pacjenta

"W ciągu tygodnia nie pozwalał na wykonanie badania. Błąd mógł mieć wpływ na zgon pacjenta, ponieważ jego stan zaczął się pogarszać i doprowadziło to do kolejnej operacji (...) Gdyby nie ten gazik, to stan pacjenta dalej by się poprawiał. (...) dr G. nie przeprowadził badania na zasadzie nie, bo nie. Twierdził, że wszystko wyjął ” – zeznał jeden z kardiochirurgów.

Prokuratura domaga się za to dla doktora G. pięciu lat więzienia. Proces toczy się z wyłączeniem jawności. Tak na wniosek dr. G. i jego obrończyni Beaty Czechowicz zdecydowała sędzia prowadząca. Protestują przeciwko temu członkowie rodziny zmarłego pacjenta Floriana M.

Proces jest tajny

– Sąd na wniosek obrońcy dr. G. zdecydował się prowadzić proces bez publiczności. Uznaję ten wniosek za pozaprawny, bo zasadą jest prowadzenie rozpraw jawnie – powiedział nam mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik rodziny zmarłego pacjenta.

Sam dr G. nie wypowiadał się wczoraj w sądzie. Wcześniej zabrał głos w tej sprawie jedynie raz. Tłumaczył wtedy, że pozostawienie gazika w sercu pacjenta to błąd w sztuce, ale nie przestępstwo.

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Posłowie łaskawie zapłacą mandaty

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (492)