Sprawa "Bolka" wraca do prokuratury. Jest ruch sądu
Akt oskarżenia w sprawie składania przez byłego prezydenta Lecha Wałęsę fałszywych zeznań został przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia zwrócony do stołecznej Prokuratury Okręgowej. Sprawa dotyczy "szafy Kiszczaka".
Akt oskarżenia w sprawie byłego prezydenta Lecha Wałęsy wraca z sądu do prokuratury - informuje "Polityka". Ta ponowna droga do śledczych następuje z powodu konieczności uzupełnienia dokumentów.
Sędziowie z Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia zgodzili się tym samym z Prokuraturą Okręgową w Warszawie, która już ponad pół roku temu stwierdziła, że konieczne jest uzupełnienie materiału dowodowego. Teraz praca nad tą sprawą będzie się toczyła dalej, jeśli możliwe okaże się odzyskanie brakujących teraz w aktach dokumentów.
Sprawa dotyczy papierów ujawnionych przez Marię Kiszczak po śmierci generała Czesława Kiszczaka. Kobieta odnalazła wiele dokumentów dotyczących jednego z założycieli "Solidarności", wówczas elektryka z Gdańskiej Stoczni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Siedział na barierce mostu we Wrocławiu. Było podejrzenie, że skoczy
Oskarżenie zarzuca Lechowi Wałęsie, że w kwietniu 2016 roku złożył fałszywe zeznania podczas przesłuchania w warszawskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej. Był wtedy wezwany na przesłuchanie w charakterze świadka.
Fałszywe zeznania, według prokuratury, dotyczą złożenia podpisów na ponad pięćdziesięciu dokumentach. Chodzi o zobowiązanie do współpracy z SB oraz pokwitowania odbioru pieniędzy. Te zaświadczenia znajdowały się w aktach personalnych tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek".
Wróci sprawa "Bolka"? Sąd zwrócił akt oskarżenia do prokuratury
Lech Wałęsa mówił wtedy, że materiały odnalezione w domu byłego ministra spraw wewnętrznych PRL Czesława Kiszczaka zostały sfałszowane. Celem postępowania Instytutu Pamięci Narodowej było sprawdzenie, czy doszło do przestępstwa polegającego na podrobieniu dokumentów. Lech Wałęsa miał wówczas w śledztwie IPN status pokrzywdzonego.
Były prezydent zeznał, że nigdy nie podpisywał żadnego zobowiązania do współpracy, nigdy nie napisał ani nie podpisał żadnego donosu, ani nie podpisał żadnego pokwitowania odbioru pieniędzy. Przyznał jednak, że jeden z dokumentów w teczce może zawierać jego prawdziwy podpis i przypomina jego pismo.
Zespół biegłych zbadał odrębne pismo Wałęsy. Porównał odnalezione dokumenty z tymi próbkami oraz ze 140 innymi, podpisanymi przez niego w trakcie sprawowania urzędu prezydenta.
Grafolodzy wydali "kategoryczną" opinię, w której stwierdzili, że dokumenty pochodzące z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek" zostały nakreślone przez byłego prezydenta. W konsekwencji uznano, że składał on fałszywe zeznania w toku postępowania Instytutu Pamięci Narodowej.
Teraz wylosowani do składu sędziowie Justyna Koska-Janusz i Marcin Kowal praz asesor Krzysztof Kołodziejczyk 20 czerwca 2024 roku zadecydowali o zwrocie dokumentów do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak wyjaśnił "Polityce" prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik PO w Warszawie, przed wydaniem orzeczenia sądowego, w ramach czynności przygotowujących, naczelnik Wydziału 1 Śledczego Prokuratury Okręgowej w Warszawie musi odnaleźć i dołączyć brakujące materiały dowodowe.
Źródło: "Polityka"