Maria Kiszczak wyznaje: ujawniłam teczki Wałęsy, bo bałam się o życie
Maria Kiszczak nie odpuszcza Lechowi Wałęsie i wyznaje, dlaczego ujawniła teczki. - Nie boję się sądu, ani Wałęsy i mówię w całej sprawie prawdę - zapewnia.
Pomimo ekspertyz grafologów, Wałęsa wciąż stara się dowieść, że nie współpracował z SB. "Pani Kiszczakowa, mam nadzieję że Pani powie wszystkim prawdę o obecnie funkcjonującym kłamstwie i prowokacji zawartej w przygotowanym pomyśle teczek Kiszczaka" - napisał ostatnio na Facebooku były prezydent.
Tymczasem Maria Kiszczak, wdowa po generale Czesławie Kiszczaku, twierdzi cały czas, że mówi prawdę. - Mąż przed śmiercią mi powiedział: to są teczki Wałęsy, jak będziesz mieć problemy, to weź je i idź do prezesa IPN - tłumaczy w "Super Expressie".
- Teczki zaniosłam do IPN, bo obawiałam się o swoje życie. Bałam się, że stanie się ze mną to co z małżeństwem Jaroszewiczów - wyznaje roztrzęsiona gazecie.
Przypomnijmy, że Piotr Jaroszewicz i jego żona, Alicja Solska, zostali zamordowani w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku, w ich willi w Aninie.
"Teczki na zlecenie Kaczyńskich"
"Teczki Kiszczaka powstały na zlecenie Kaczyńskich wykonane pod patronatem Cenckiewicza, Wyszkowskiego, Gwiazdy" - napisał były prezydent. Jak dodał, jeśli ktoś nie chce, nie musi mu wierzyć, ale jego zdaniem właśnie tak było.
Wałęsa zaznaczył, do stworzenia teczek "wykorzystano materiały wcześniej przygotowane dobrze zawodowo przez SB pod patronatem Kiszczaka". Generał, jego zdaniem, nie chciał z niego "zrobić agenta", ale przekonać ludzi, że nim jest.
Zobacz: Sekrety z szafy Kiszczaka