Spowiedź pracownicy "Żabki". Robią to wszyscy
Fala kradzieży sklepowych rośnie w zastraszającym tempie. Szczególnie mocno odczuwają to "Żabki". - Kradną tak naprawdę wszyscy, od biednych, po alkoholików, cwaniaków i zwykłych ludzi - opowiada pracownica jednego ze sklepów.
W ostatnich latach wraz ze wzrostem inflacji zaczęła rosnąć liczba kradzieży w sklepach. Z problemem borykają się głównie "Żabki", która nie zatrudniają pracowników ochrony w swoich punktach.
Spowiedź pracownicy "Żabki"
Jedna z pracownic "Żabki" w rozmowie z "Faktem" ujawnia, jak wygląda rzeczywistość ekspedientów. Jak mówi kobieta, o kradzieżach pracownicy bardzo często dowiadują się już po fakcie - prawda wychodzi na jaw podczas inwentaryzacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chodzą po domach i chcą rozmawiać o Bogu. Sprawdziliśmy, jak żyją świadkowie Jehowy
- Z półek znikają przede wszystkim kawy, ale także czekolady i... kapsułki do prania. Niekiedy pracownicy znajdują otwarte opakowania, w których "hojni" złodzieje zostawiają po dwie lub trzy sztuki - mówi w rozmowie z gazetą. - Kradną tak naprawdę wszyscy, od biednych, po alkoholików, cwaniaków i zwykłych ludzi - dodaje.
Sporą grupę złodziei stanowią osoby znane już ekspedientom. Do tego dochodzą też kradzieże "przez nieuwagę". Zdarza się, że zajęci rozmową przez telefon klienci podczas pakowania zakupów biorą z lady przy kasie rzecz, za którą nie zapłacili. - W żabkach często jest jakaś wystawka zaraz przy kasie, to ktoś, pakując swoje zakupy, często po prostu weźmie też tę rzecz, myśląc, że to jego - mówi pracownica.
Czytaj także:
Źródło: "Fakt"