Spotkanie prezydentów państw bałtyckich, Grupy Wyszehradzkiej, Rumunii i Bułgarii
Europa Środkowo-Wschodnia musi mówić na wrześniowym szczycie NATO jednym głosem. Z tego założenia wyszedł Bronisław Komorowski, który zaprosił na dziś do Warszawy prezydentów państw bałtyckich, Grupy Wyszehradzkiej, a także Rumunii i Bułgarii.
Zaproszenie zostało wystosowane jeszcze przed katastrofą malezyjskiego samolotu na Ukrainie. Oczekuje się, że w nowej rzeczywistości stanowisko państw regionu będzie jeszcze bardziej stanowcze.
Spotkanie rozpocznie się o godzinie 10.40 ceremonią oficjalnego powitania gości na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego. Później kilka godzin rozmów za zamkniętymi drzwiami.
Bronisław Komorowski mówił, że zależy mu na wypracowaniu wspólnego stanowiska państw Europy Środkowo-Wschodniej na szczyt NATO, który odbędzie się w Walii na początku września. - To jest między innymi także kwestia wyciągnięcia daleko idących wniosków z faktu, że w ostatnich 4 latach Rosja zwiększyła o 100 procent finansowanie własnych sił zbrojnych, co przyniosło efekty na Krymie, ale i na Ukrainie wschodniej - powiedział prezydent.
Minister w Kancelarii Prezydenta Jaromir Sokołowski powiedział, że spotkanie w Newport będzie najważniejszym szczytem Sojuszu Północnoatlantyckiego od momentu przystąpienia do niego państw Europy Środkowo-Wschodniej. Jak mówił, celem głównym prezydenta jest dostosowanie NATO do zmienionych warunków bezpieczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem właściwej reakcji na nowy model działania Rosji w bezpośrednim sąsiedztwie Sojuszu. Podkreślił, że konieczne jest wypracowanie wspólnego stanowiska, tak by nasz region mógł mówić na szczycie mocnym i silnym głosem na rzecz strategicznego wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu.
Prezydenci odniosą się także do katastrofy malezyjskiego samolotu na Ukrainie, który prawdopodobnie zestrzelony, spadł na teren opanowany przez separatystów. Na pokładzie maszyny było 298 osób. Nikt nie przeżył.
Szefowie dyplomacji UE o sankcjach
Dziś odbędzie się także spotkanie ministrów spraw zagranicznych krajów Unii Europejskiej.Tematem m.in. zaostrzenie kursu wobec Rosji po katastrofie na Ukrainie malezyjskiego Boeinga.
Anatolij Zymnin z ukraińskiej redakcji Polskiego Radia dla Zagranicy przekonuje, że narzędzia ekonomiczne to groźna broń w rękach krajów Unii. Według niego, rosyjska gospodarka nie jest w stanie wytrzymać międzynarodowej presji.
Nasi politycy powinni przekonywać na forum Unii, że lepiej od kolegów z Zachodniej Europy znają Wschód i mentalność rosyjską - mówi z kolei politolog Renata Mieńkowska - Norkiene z Uniwersytetu Warszawskiego. Przekonuje, że nasze stanowisko powinno być lepiej słyszalne, bo to my znamy lepiej wschodnie realia.
Wczorajsze spotkanie unijnych ambasadorów zakończyło się bez ustaleń w sprawie sankcji wobec Rosji. Wieczorne, kilkugodzinne spotkanie przedstawicieli 28 krajów w Brukseli nie przyniosło zbliżenia stanowisk i nadal dominuje stanowisko niechętne zaostrzaniu stosunków z Rosją