Spór o pokolenie JP2
Ile warte były deklaracje młodzieży składane po śmierci papieża? Z prof. Pawłem Ruszkowskim rozmawia Paulina Nowosielska
27.03.2006 | aktual.: 27.03.2006 15:21
- Kiedy prawie rok temu media po raz pierwszy użyły określenia „pokolenie Jana Pawła II”, obok uznania pojawiły się słowa krytyki. Czy pokolenie JP2 to czysty wymysł mediów?
– Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Bo z jednej strony, mówi się o zmianie społecznej roli religii: o sekularyzacji, laicyzacji czy prywatyzacji religii, z drugiej zaś, próbuje się wyjaśniać zmiany religijności za pomocą teorii pokoleniowej. Mnie osobiście najbardziej interesują procesy, jakie zaszły w świadomości młodzieży, nie tylko w kontekście wiary. Rok temu na pewno miało miejsce bardzo ważne, historyczne wydarzenie. W grę wchodziły olbrzymie emocje, które nie gasły jeszcze przez wiele tygodni po śmierci papieża.
- O emocjach nie wolno zapominać, ale co z przesłankami czysto formalnymi? Czy z punktu widzenia socjologii takie pokolenie istnieje?
– Socjologia nie jest nauką, która z centymetrem i wagą wszystko mierzy i waży. Moim zdaniem, wystąpiły pewne elementy świadomości pokoleniowej. Zresztą pojawiają się one do tej pory. Mamy więc do czynienia z procesem, który z pewnością zawiera pewne aspekty pokoleniowe. Jakie? Przede wszystkim zawłaszczenie fragmentu historii. Młodzi ludzie są przekonani, że śmierć papieża była ich przeżyciem. Bardziej niż przeżyciem ich rodziców. Każda generacja, każda kategoria społeczna chce mieć na własność takie wydarzenie, które może służyć potem za element identyfikacyjny.
- To coś zupełnie nowego, bo o obecnych nastolatkach i 20-latkach rzadko kiedy można usłyszeć dobre słowo. W różnych komentarzach padają zarzuty, że to ludzie bez ideałów, hedoniści, nastawieni wyłącznie na konsumpcję...
– Cały czas próbuję udowodnić, że tych ludzi stać na głębokie przeżycia. I z badań, jakie współprowadziłem, taki wniosek właśnie można wysnuć. W swojej pracy przyjąłem założenie, że mamy do czynienia z sytuacją szoku poznawczego i emocjonalnego. Zwykle mało kto demonstruje swoje uczucia. W naszej kulturze nie jest przyjęte, by ktoś płakał na ulicy czy klękał spontanicznie na chodniku. Dlatego byłem przygotowany na to, że badanie świadomości młodzieży będzie niezwykle trudnym zadaniem. Przypuszczałem jednak, że sytuacja szoku wywoła u młodzieży większą chęć do mówienia o swoich emocjach. I to się potwierdziło. Wypowiedzi, jakie zebraliśmy w trakcie badań, były bardzo osobiste. Niewiele tu okrągłych, gładkich sformułowań. Nauczyciele, którzy pomagali w prowadzeniu ankiet w szkołach, mówili potem, że nikogo nie trzeba było do tego zbyt długo przekonywać. Badania prowadzone były najwyżej miesiąc po śmierci papieża. I to był doskonały moment, bo ludzie mieli odblokowane mechanizmy kontrolne i nie zdążyli jeszcze
z powrotem pozamykać się w sobie. * - Czy te badania pokazały, że papież był ewidentnym autorytetem?*
– Tak. Nawet osoby, które dystansowały się od Kościoła, mówiły wyraźnie, że Jan Paweł II był dla nich wzorem, kimś bardzo ważnym. Ale istotne jest tu coś innego. Śmierć papieża spowodowała, że ludzie dopiero wtedy z całą mocą dostrzegli istnienie takiego autorytetu.
- Życie pokazuje, że młodzież często wyraźnie odchodzi od papieskich nauk. Wystarczy wspomnieć seks przedmałżeński czy antykoncepcję...
– Nie neguję istnienia tej rozbieżności i tego, że pewne normy społeczne proponowane przez papieża nie są akceptowane. Pytanie tylko, co jest najważniejszym aspektem w życiu młodego człowieka. Seks czy rozwój duchowy? Bo to, że ludzie uprawiają seks, nie znaczy wcale, że są pozbawieni duchowości.
- Z jednej strony – autorytet papieża, z drugiej – gorzkie żale pod adresem polskiego Kościoła. Jaką postawę wobec instytucji Kościoła i samej wiary przyjmą teraz młodzi ludzie, gdy papieża Polaka już nie ma? Kryzys wiary czy czerpanie z przeszłości? A może poszukiwanie nowych autorytetów w stylu o. Góry czy o. Rydzyka...
– To dwie odrębne sprawy – autorytet papieża i podejście do Kościoła. Bo słowa krytyki pod adresem samej instytucji nie milkną, od kiedy pamiętam. Ostatnie badania pokazały, że młodzi ludzie mają wobec Kościoła konkretne oczekiwania. I nie chodzi tylko o sprawy wiary, lecz także kwestie osobiste i społeczne. Młodzież chciałaby, żeby Kościół dawał poczucie wspólnoty. Spotkania, pielgrzymki, dyskusje. Cokolwiek... Chce też wskazówek etycznych dotyczących życia codziennego. To poważne wyzwanie dla hierarchii Kościoła w Polsce. Powstaje pytanie, jak Kościół zdefiniuje rolę charyzmatycznych księży, których aktywność często wykracza poza tradycyjną formułę duszpasterstwa. Najlepszy przykład stanowi o. Góra – jest nie tylko duchownym, ale też charyzmatycznym przywódcą. To samo dotyczy o. Rydzyka. Można się z nim zgadzać lub nie, ale wpisuje się on w wizerunek silnej osobowości, akceptowanej przez osoby poszukujące autorytetu. W naszych badaniach młodzi ludzie wskazują na niego. Jedni z nadzieją, drudzy z obawą, ale
jednak to o. Rydzyk już kilka lat temu wyczuł, że ludzie potrzebują połączenia wartości społecznych z religijnymi. Na tym, moim zdaniem, polega jego społeczny geniusz.
- Po śmierci papieża wiele osób deklarowało drastyczną zmianę swojego zachowania, na lepsze oczywiście. Skłóceni ze sobą kibice różnych drużyn wymieniali się szalikami i deklarowali wieczną przyjaźń. Niedawno jeden z tych pseudokibiców wbił nóż w plecy kibolowi wrogiej drużyny. Ile warte były więc deklaracje składane rok temu?
– Wolałbym nie wypowiadać się na ten temat. Bo po pierwsze, należałoby przeanalizować, na ile szczere były te wszystkie zapewnienia. A po drugie, media rok temu prześcigały się w pokazywaniu tego rodzaju obrazków i siłą rzeczy napędzały na nie koniunkturę, tworzyły osobną rzeczywistość. W naszych badaniach pytaliśmy młodzież, co zmieni się w Polsce i Polakach po śmierci papieża. Generalnie młodzież podeszła sceptycznie do perspektywy, że wszyscy nagle staniemy się lepsi. Dominowało przekonanie, że na wielkie zmiany nie ma co liczyć. Być może pojedyncze osoby będą bardziej refleksyjne, ale o ogólnospołecznej rewolucji nie ma mowy. * - O Polakach często mówi się, że ich wiara jest czysto fasadowa i na pokaz. Czy takie zarzuty można też postawić młodemu pokoleniu?*
– Badana przeze mnie młodzież akcentowała, że po śmierci papieża widziała wokół siebie sporo przejawów hipokryzji. Jakich? Na przykład ludzie znani w swoim środowisku z wyśmiewania Kościoła raptem klękali w kruchcie i bili się w piersi. Takie zachowanie wzbudzało niesmak. Dlatego zawsze podkreślam, że mamy wartości odczuwane i uznawane. Uznawane to te wyższego rzędu, które szanujemy i traktujemy jako z góry słuszne. Ale inną rzeczą jest to, które z nich uznamy za swoje osobiste wartości. Choroba i śmierć papieża spowodowały, że u części społeczeństwa te dwa typy wartości zaczęły tworzyć spójną całość. Spotkałem się z takimi wypowiedziami: „Uważam się za świadka pontyfikatu”, „Przeżyłam coś, co było niepowtarzalne, i będę o tym opowiadała swoim dzieciom”.
- Jednak w badaniach pojawiały się również informacje o młodych ateistach, którzy na wieść o śmierci papieża szli do kościoła, płakali czy zapalali świece w oknach. Czy akurat wśród tych ludzi były to powszechne reakcje?
– Trzeba podkreślić, że była to bardzo mała grupa osób, na poziomie 3%. Wykazywała dwa, bardzo różne, typy zachowań. Włączanie się w ogólną żałobę z jednej strony, a z drugiej – dystansowanie się, czasem ośmieszanie tego, co się działo. To oni mówili: „Nie płakałem po papieżu”. Takie wypowiedzi pokazują, że młodzież nie jest monolitem. To dowód na istnienie demokracji i pluralizmu. To również dowód na wiarygodność naszych badań.
- Ale coraz wyraźniej słychać opinie, że rośnie nam pokolenie młodych konserwatystów.
– Taki wniosek płynie też z moich badań, choć nie są to badania reprezentatywne i trudno na ich podstawie wypowiadać się na temat całego społeczeństwa. Nasze wyniki pokrywają się z innymi badaniami, na przykład prof. Świdy-Zięby. No i jeszcze wyniki ostatnich wyborów... Wyraźnie pokazały, w jakim kierunku idą społeczne sympatie. Należałoby raczej się zastanowić, co się kryje za tymi upodobaniami.
- Od śmierci papieża Polaka mija rok. Oceniając z perspektywy czasu, ile było w zachowaniu młodych ludzi rzeczywistej potrzeby przeżywania czegoś wielkiego, a ile zwykłej chęci bycia w grupie?
– Nasz zespół badawczy został poszerzony o grupę doświadczonych badaczy problemów świadomości społecznej i wzmocniony przez grupę młodych naukowców. Już od dwóch miesięcy pracujemy nad koncepcją kolejnego badania. Mam nadzieję, że odpowie ono na to pytanie, jak też oświetli wiele innych zjawisk zachodzących w świadomości społecznej, okrytych wciąż mgłą tajemnicy. Prof. Paweł Ruszkowski – wykładowca na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i Collegium Civitas. Współautor badań nt. zmian w świadomości młodzieży w czasie choroby i bezpośrednio po śmierci papieża Jana Pawła II. * Postawy pokolenia JP2*
70% młodych ludzi uważa za dopuszczalne współżycie seksualne przed ślubem
75% akceptuje stosowanie środków antykoncepcyjnych
11% przyznaje, że odczuwa niechęć do Niemców
4% przyznaje, że odczuwa niechęć do Rosjan
4% przyznaje, że odczuwa niechęć do Żydów
60% uważa, że „nie ma jasnych kryteriów mówiących o tym, co jest dobre, a co złe”
80% na pytanie, czy kłamstwo jest dobre, czy złe, odpowiada: „to zależy”
60% na pytanie, czy prawdomówność jest dobra, czy zła, odpowiada: „to zależy”
30% na pytanie, czy nadużywanie alkoholu jest dobre, czy złe, odpowiada „to zależy”
26% na pytanie, czy przemoc fizyczna jest dobra, czy zła, odpowiada „to zależy”
40% waha się, czy „przebaczenie win” jest dobre, czy złe
10% wierzy, że „każdy człowiek jest przede wszystkim dobry”
Źródło: Raport z badań „Młodzież Warszawy – Pokolenie Pontyfikatu Jana Pawła II”, współredagowany przez socjologa religii, ks. prof. Witolda Zdaniewicza z palotyńskiego Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego.