Życzyłbym Kościołowi, żeby umiał w porę to zauważyć - temu instytucjonalnemu - żeby umiał w porę to zauważyć i zareagować.
I żeby umiał wreszcie też zrozumieć co bardzo ważne, że rozdział Kościoła i państwa wyjdzie na dobre i państwu i Kościołowi.
No i w takim razie wszyscy ci, którzy w imię Kościoła tak bardzo przestrzegają, czy wręcz walczą z tak zwaną - jak sami to nazywają - ideologią LGBT, próbują być bardziej papiescy od papieża?
Czy generalnie słowa papieża im przeszkadzają i będą na nie głusi?
Ostatnio oglądałem taki wywiad, który przeprowadził zdaje się Piotr Kraśko z Janem Kantakiem - no, który od wczoraj jest gwiazdą Twittera z różnych względów.
Natomiast zadał mu proste pytanie, kiedy ten mówił o ideologii LGBT. Proszę wymienić 5 podstawowych założeń ideologii LGBT.
No i tutaj zaczęła się plątanina, cisza i tym podobne rzeczy no, że przecież wszyscy wiemy i takie tam różne.
Natomiast to są bzdury, które oni wymyślili po to, żeby bić nimi ludzi po głowach. Nie istnieje coś takiego jak ideologia LGBT, to jest konstrukt, który oni wymyślili.
Myśmy to widzieli na przykład w badaniach robionych wie pan w kampanii. To jest sprytna socjotechnika.
Kiedy pytaliśmy o podejście do praw osób homoseksualnych wyniki były zgoła różne, kiedy używano skrótu LGBT.
No, oni specjalnie lansują ten skrót po to, żeby też taka jego - prawda - techniczność, która się z nim zawiera, odczłowieczała całą tę opowieść, która się dzisiaj tutaj toczy.
I oczywiście, że nie wolno nikogo dyskryminować z żadnego powodu, a jeżeli pyta pan o Kościół, to ja kiedy widzę tych wszystkich obrońców Chrystusa, czasami nawet zmilitaryzowanych teraz, jak się okazuje.
Czy przybierających jakieś paramilitarne stroje, to mam wrażenie, że oni zaczynają bronić Kościoła przed Chrystusem.
Nie chrześcijaństwa przed złym światem, tylko Kościoła przed Chrystusem.
Na szczęście dysponujemy jasnymi tekstami źródłowymi i w chrześcijaństwie widzimy, jak zachowywał się Jezus wobec ludzi, którzy przychodzili z innych okolic i światopoglądowych, i powiedziałbym społecznych niż on sam.
Jeżeli ktoś chodzi do Kościoła - być może politycy Zjednoczonej Prawicy chodzą - to w ostatnich dniach czytana była opowieść o wyprawie Jezusa do najbardziej odstręczających, jeżeli można tak powiedzieć religijnie, ideologicznie obszarów ówczesnej Palestyny.
Gdzie on specjalnie, celowo poszedł ku oburzeniu jego uczniów i ku oburzeniu tych wszystkich, którzy się temu przyglądali po to, żeby tam być i rozmawiać z ludźmi.
A więc czy nie przyszedłby dzisiaj do tych, którzy są dyskryminowani ze względu na swoją orientację seksualną? Czy traktowali jak wyrzutkowie z powodu tego, co myślą? Nie wydaje mi się.
Przynajmniej usiadłby z nimi i rozmawiał. Chyba, że czytaliśmy inne Ewangelie.