Świat"Spiegel": Kuzyn Kadyrowa zlecił mord polityczny w Niemczech

"Spiegel": Kuzyn Kadyrowa zlecił mord polityczny w Niemczech

Prokuratura federalna miała postawić zarzuty planowania zamachu 47-letnienimu Czeczenowi. Mężczyzna miał być również tajnym agentem Urzędu Ochrony Konstytucji kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie - donosi niemiecki "Spiegel".

Zlecenie na zabójstwo miało pójść z samej góry od bliskiego kuzyna Ramzana Kadyrowa
Zlecenie na zabójstwo miało pójść z samej góry od bliskiego kuzyna Ramzana Kadyrowa
Źródło zdjęć: © GETTY, Yelena Afonina/TASS | Yelena Afonina
Tomasz Waleński

03.03.2022 | aktual.: 03.03.2022 13:18

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

47-letni Walid D., rosyjski obywatel pochodzenia czeczeńskiego, jest oskarżany przez prokuraturę o przygotowywanie poważnego aktu przemocy zagrażającego państwu i naruszenie przepisów dotyczących posiadania broni - donosi niemiecki tygodnik. Zgodnie z aktem oskarżenia D. miał przyjąć zlecenie na morderstwo.

Ofiarą miał być aktywista Mokhmad Abdurakhmanow. Uważany za zagorzałego przeciwnika i krytyka Ramzana Kadyrowa 27-latek mieszka na stałe w Bawarii, gdzie otrzymał azyl polityczny.

Rozkaz zabójstwa 27-latka z samej góry

Według informacji "Spiegla" rozkaz zabójstwa Abdurakhmanowa miał pójść z samej góry czeczeńskich władz. Zlecenie miał wydać Paruddi E., wpływowy członek czeczeńskiego aparatu bezpieczeństwa i kuzyn Kadyrowa - uważa niemiecka prokuratura. Wszczęła ona wobec niego osobne dochodzenie za podżeganie do zabójstwa.

Sprawa stała się jeszcze bardziej zagmatwana, gdyż okazało się, że Walid D. miał pracować jako tajny agent dla Urzędu Ochrony Konstytucji kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie.

Według ustaleń śledczych podejrzany, miał najpierw zdobyć broń do wykonania zleconego zabójstwa - pistolet gazowy z tłumikiem, oraz dwa magazynki i amunicję. Wraz z innym Czeczenem D. mieli ćwiczyć strzelanie w lasach.

Śledczy ustalili, że obaj mężczyźni pojechali już nawet do Bawarii, ale wobec niesprzyjających okoliczności odłożyli termin realizacji zlecenia. Sprawa miała natomiast wyjść na jaw przez wspólnika D., który o wszystkim poinformował odpowiednie służby. Mężczyzna ten będzie zeznawać w procesie, który ruszy przed monachijskim sądem.

Obrońca oskarżonego zdradził jedynie, że jego klient nie przyznaje się do winy.