Miliony dla TVP, miliony dla piłkarzy. Emilewicz w ogniu pytań
- Telewizja publiczna jest niezbędna. I utrzymywanie jej z pieniędzy publicznych jest istotnym elementem stabilności państwa - powiedziała była wicepremier Jadwiga Emilewicz (PiS). Emilewicz została zapytana także o to, czy piłkarzom należy się 30 mln zł. Sprawę ujawnili dziennikarze Wirtualnej Polski.
Gościem Konrada Piaseckiego w TVN24 była wicepremier, obecnie posłanka klubu PiS, Jadwiga Emilewicz. W programie "Rozmowa Piaseckiego" najwięcej poświęcono dotacji dla Telewizji Polskiej.
"Programy misyjne kosztują"
- Czy w najczarniejszych snach przypuszczała pani, że w dobie ogłaszania kryzysu, oszczędności, zaciskania pasa rząd da 705 mln na kontrolowane przez Prawo i Sprawiedliwość media i jeszcze dorzuci 30 mln piłkarzom? - zapytał Piasecki.
- Telewizja publiczna to bardzo duża stacja. Dzięki pieniądzom publicznym mamy TVP Kultura, TVP Historia, mamy Teatr Telewizji, mamy bardzo dużo produkcji, których nie byłoby, gdyby nie telewizja publiczna, gdyby nie publiczne środki - zapewniła Emilewicz.
Zaciekawiony odpowiedzią Piasecki dopytał, jaka duża produkcja ostatnio rzuciła się posłance w oczy. - Teatry telewizji są produkcjami. Są istotnymi dużymi produkcjami... - zaczęła odpowiadać.
- To jaki wybitny teatr zrobiła ostatnio telewizja publiczna? - dociskał Piasecki.
- Ja uważam, że wszystkie sztuki, np. "Marszałek Piłsudski" (reż. Wojciecha Tomczaka) to jest sztuka, której by nie było, gdyby nie telewizja publiczna. Więc warto, że jest taki kanał i programy edukacyjne, których nie ma w innych obszarach - argumentowała. Jak zauważył Piasecki 2 mld zł przyznane TVP w zeszłym roku, w zupełności wystarczyły na zrealizowanie tej produkcji historycznej. - A dzisiaj jeszcze do tego 705 mln. Kto wpadł na ten fantastyczny pomysł? - kontynuował Piasecki.
Emilewicz tłumaczyła, że to środku, które idą na kanały tematyczne. - Państwu się wydaje, że to są środki, które idą na "Wiadomości" i TVP Info. Przecież doskonale wiemy, że nie. Programy misyjne, które są w telewizji realizowane, po prostu kosztują - podkreśliła. - Sama cieszę się z tego powodu, że tego typu uroczystości, jak 1 sierpnia, mogą być nadawane i realizowane przez TVP, (...) że 27 grudnia w rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego znajdzie swoje odzwierciedlenie i w programach TVP historia i TVP Info - podkreśliła.
Piasecki zwrócił uwagę, że w TVN i TVN24 również pojawiają się misyjne produkcje, ale "nie wyciągamy ręki do państwa o 2 mld 700 mln złotych". Gdy Emilewicz ponownie unikała odpowiedzenia na pytanie, Piasecki poprosił posłankę, aby spojrzała prosto do kamery i powiedziała, że w dobie oszczędności 700 mln złotych na TVP to "niezbędny wydatek".
- Jest to jeden z wydatków, który jest ponoszony z budżetu państwa, tak jak TVP jest utrzymywana z budżetu państwa - powiedziała była wicepremier. - Czyli te 700 mln jest niezbędne? - dociskał Piasecki. - Telewizja oubliczna jest niezbędna. I utrzymywanie jej z pieniędzy publicznych jest istotnym elementem stabilności państwa - skwitowała Emilewicz.
Emilewicz: miesza pan jabłka z gruszkami
Piasecki ponownie dopytywał, czy rząd słyszał o zaciskaniu pasa i kryzysie. - Szukamy oszczędności i robimy to w wielu obszarach - wtrąciła Emilewicz.
- Naprawdę pani powie, że w sytuacji, gdy nauczycielom mówi się, że mają się zadowolić 8 proc. podwyżki, telewizji można dać 35 proc.? W dobie, kiedy prezes Kaczyński mówi lekarzom, że mają się nie uganiać za pieniędzmi, premier znajduje 30 mln dla milionerów czyli piłkarzy? - dopytywał Piasecki.
Emiliewicz podkreśliła, że pensje są waloryzowane, a dodatkowe pieniądze dla TVP nie zostaną przeznaczone na nowe budynki, a na "nowe produkcje i wynagrodzenia ludzi, którzy te produkcje realizują". Podkreśliła, że gdyby dotacja została przeliczona na liczbę osób zatrudnionych w telewizji, to podwyżki będą mniejsze niż 7 proc., co stanowi wartość podwyżki dla nauczycieli. - Miesza pan jabłka z gruszkami - powiedziała Emilewicz. - Podwyżka, jaką dostaną pracownicy telewizji publicznej, ma się nijak do podwyżki, którą dostaną nauczyciele - podkreśliła posłanka.
- I to mnie boli. Bo wolałbym 35 proc. podwyżki dla nauczycieli - odpowiedział Piasecki. - Nauczyciele dostają podwyżkę i będą ją dostawać systematycznie - zapewniła Emilewicz dodając, że z pewnością koszty realizacji "Rozmowy Piaseckiego" w którym wzięła udział, również się zwiększyły w porównaniu do poprzednich lat.
- Myli pani jabłka z gruszkami - zaczął Piasecki. - Bo telewizja komercyjna to jest telewizja, która działa na własne konto, a telewizja publiczna do tej pory utrzymywana z abonamentu i do tej pory radząca sobie, nagle w dobie rządów PiS stała się najbardziej propagandową telewizją w historii Polski, bo nawet w PRL-u nie była tak propagandowa, jak jest dzisiaj i w dodatku zaczęła być doposażana gigantycznymi pieniędzmi - mówił dziennikarz.
Emilewicz ponownie zwróciła uwagę redaktorowi na różnice w produkcji realizowanej przez telewizję publiczną a komercyjną oraz czas emisji bloków reklamowych.
30 mln dla piłkarzy. Emilewicz: nie rozmawiajmy jak u cioci na imieninach
Emilewicz została zapytana także o to, czy piłkarzom należy się 30 mln zł. Sprawę ujawnili dziennikarze Wirtualnej Polski. - Z tego, co słyszałam rzecznika rządu, to nie dla piłkarzy, tylko specjalny fundusz - ucięła Emilewicz.
Piasecki próbował uzyskać konkretną odpowiedź czy takie środki należą się piłkarzom. Emilewicz nie odpowiedziała jednak wprost. - Ja się cieszę, że piłkarze awansowali z fazy grupowej, dostarczyli nam dużo emocji przy ostatnim meczu. Szkoda, że nie zakończonym sukcesem. Natomiast, jak będą pieniądze, to będziemy o nich gadać. Naprawdę nie rozmawiajmy jak u cioci na imieninach - odpowiedziała.