Spięcie na spotkaniu z Tuskiem. "Proszę odejść"
O problemach polskich rolników i o sytuacji międzynarodowej w kontekście zagrożenia ze strony Rosji mówił w niedzielę w Morągu premier Donald Tusk. W trakcie spotkania pytania mogli również zadawać uczestnicy. Jedna z kobiet w pewnym momencie zaczęła krzyczeć na Tuska. Padły też wulgaryzmy. Premier stanowczo zareagował.
Głównym tematem spotkania z Donaldem Tuskiem w Morągu okazała się sprawa rolnictwa. Na miejscu pojawili się licznie protestujący rolnicy, którzy domagają się interwencji państwa w sprawie zagrożenia ich interesów ze strony importu z Ukrainy.
Na zakończenie dyskusji uczestnicy spotkania zadawali premierowi pytania. Chodziło m.in. o pushbacki na granicy Polski z Białorusią, czy sprawę ochrony zwierząt i reformę edukacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W pewnym momencie do Tuska zaczęła mówić stojąca z przodu kobieta. Nie było jej słychać, bo nie dostała wcześniej mikrofonu.
- Zdaje się, że mnie pani z kimś pomyliła - odpowiedział jej Donald Tusk.
Kobieta nie dawała za wygraną i dalej mówiła, coraz głośniej.
- Niestety ze względu na godność osoby bliskiej nie mogę powiedzieć o jakim wypadku pani mówi, ale nie była to moja ciocia - odpowiedział premier. I dodał, że nie skończył jeszcze odpowiadać na pytania z sali.
Wtedy kobieta zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej.
- Niech się pani nie denerwuje - próbował ją uspokajać Tusk.
Kobieta krzyczała dalej, zaczęła też machać rękami. W pewnym momencie padły też wulgaryzmy. Wtedy Tusk nie wytrzymał i stanowczo zareagował. - Proszę odejść - powiedział.
Uczestnicy spotkania zaczęli klaskać i gwizdać.
- Nie ma się co denerwować. Pani jest wystarczająco zdenerwowana - uspokoił ludzi Tusk i przeszedł do odpowiedzi na pytanie o dobrostan zwierząt.
Czytaj także: