Poruszająca historia pana Stanisława. Spełniamy jego największe marzenie
Stanisław Jan Majewski miał zaledwie 15 lat, gdy został wcielony do batalionu AK. Od trzech lat Wirtualna Polska towarzyszy mu w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego i pomaga spełnić jego największe marzenie. W tym roku też tak było.
Trzy lata temu Powstaniec Stanisław Jan Majewski zwierzył się dziennikarce WP Magdzie Mieśnik, że marzy o jednym - by w dzień wybuchu Powstania Warszawskiego pamiętano o jego kompanach z Batalionu AK Zaremba-Piorun. Od tego czasu spełniamy jego życzenie.
- Miałem 15 lat, a czułem się jak dużo starszy mężczyzna. Tym bardziej, że cały czas przebywałem z dorosłymi. Gdy ojciec poszedł walczyć, zostałem głową rodziny. Czułem, że muszę się opiekować mamą i młodszym bratem - mówił.
Od czasu wojny nie boi się śmierci. - Widziałem już tyle, że nie ma we mnie żadnego lęku przed umieraniem. Nie chciałbym tylko odchodzić w cierpieniu. Pamiętam dzień, kiedy pierwszy raz widziałem zwłoki. To było w czasie Powstania Warszawskiego. Przechodziłem ulica Hożą. Na chodniku leżały dwa ciała przykryte gazetami. Wiatr akurat podniósł papier. Były całe spalone. Zostały tylko buty. Stąd wiedziałem, że to była kobieta i mężczyzna. To był wstrząs - mówił Magdzie Mieśnik.
Pan Stanisław boi się jedynie o młode pokolenie. Nie podoba mu się, że ciągle wmawia się młodzieży, że powstańcy byli niezwykłymi bohaterami. - Jakimi my byliśmy bohaterami? Walczyliśmy, bo tak zostaliśmy wychowani. To był nasz obowiązek. Wtedy nikt nie widział innej możliwości - mówi. Teraz przykro mu się robi, gdy widzi młodych ze znakiem Polski Walczącej na spodniach czy plecach. Nie chce, by ten znak spowszedniał.
W trakcie Powstania Warszawskiego pan Stanisław wielokrotnie otarł się o śmierć. Po jednej z eksplozji pocisku moździerzowego w pobliżu częściowo stracił słuch. Gdy pomagał w zdobyciu sklepu, w którym zaopatrywali się Niemcy, oprócz jedzenia znaleziono wódkę. Wznosząc toast z sierżantem za powodzenie, pierwszy raz spróbował alkoholu. Dziś przekonuje, że miłość do ojczyzny jest jak uczucie do dziewczyny - oczywista rzecz, o której się nie rozmawiało, a którą każdy miał w sercu.
Spełniamy marzenie Powstańca
Trzy lata temu na Skwerze Pamięci Batalionu AK Zaremba-Piorun w centrum Warszawy po raz pierwszy zgromadziły się tłumy - ludzi starszych, młodych, rodzin z dziećmi, warszawiaków i tych, którzy grupami zjechali się z całej Polski.
Pan Stanisław nie krył wzruszenia. W zeszłym roku pandemia nie pozwoliła nam już tak tłumnie zgromadzić się w centrum Warszawy. Dlatego zorganizowaliśmy akcję wpisywania się do Księgi Pamięci dla pana Stanisława i Powstańców. Nasza kamera towarzyszyła Powstańcom i 1 sierpnia przekazaliśmy im Wasze wpisy.
Zobaczcie, jak to wyglądało, gdy jeszcze mogliśmy licznie towarzyszyć panu Stanisławowi: