Spędził pół roku w więzienia za żart na Facebooku. Wyszedł na wolność
Nastolatek, który w lutym tego roku trafił do więzienia po umieszczeniu na Facebooku "groźby terrorystycznej" wyszedł na wolność. Kaucję wpłacił za niego anonimowy darczyńca. Justin Carter wciąż jednak czeka na proces. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.
13.07.2013 | aktual.: 14.07.2013 12:17
W lutym br. 18-letni wówczas Carter wdał się na portalu Facebook w dyskusję na temat znanej gry wideo "League of Legends". W pewnym momencie podczas wymiany postów ktoś miał nazwać go szaleńcem (ang. sicko). Chłopak odpowiedział na to: "tak, mam nawalone w głowie, powystrzelam dzieci w szkole, będę patrzył na deszcz krwi niewinnych i zjem bijące serce jednego z nich".
Justin Carter twierdzi, że był to jedynie sarkazm, co podkreślił oznaczając swój post skrótami: „LOL” i „JK”. Dla nieobeznanych z internetową etykietą ten pierwszy rozszyfrowuje się jako: „śmieję się na głos” (ang. laughing out loud), a ten drugi: „tylko żartowałem” (ang. just kidding).
Nie wszyscy czytający wypowiedź Cartera uznali jednak to co napisał za dowcipne. Pewna kobieta z Kanady zgłosiła sprawę na policję, po tym gdy przeszukując internet odkryła, że chłopak mieszka w pobliżu szkoły.
W wyniku podjętego śledztwa Justin Carter w marcu tego roku trafił do więzienia w Coloma Country, niedaleko San Antonio, w stanie Teksas. Postawiono mu zarzut czynienia gróźb terrorystycznych i umieszczono w celi ze stałym monitoringiem, którym poddaje się więźniów mogących popełnić samobójstwo.
Walkę o uwolnienie chłopaka podjęli jego rodzice i znajomi. Przyłączyły się do niej tysiące Amerykanów poruszonych sprawą chłopaka. Internetową petycję domagającą się zwolnienia Cartera w krótkim czasie poparło 125 tys. ludzi.
Wciąż nie było jednak pieniędzy na kaucję, którą teksaski sędzia określił ma pół miliona dolarów – według prawników wyjątkowo dużo.
Po chwilowej burzy w mediach sprawa Cartera przycichła, a chłopak w więziennej celi – według słów ojca – załamał się i całkiem stracił nadzieję na uwolnienie. Dodatkowo – jak twierdzi ojciec – był bity i poniżany przez innych więźniów i strażników.
Dwa dni temu niespodziewanie znalazł się anonimowy darczyńca, który zdecydował się wpłacić kaucję. Według prawa do sądu musi wpłynąć jedynie 10 proc. jej wysokości, czyli w tym wypadku 50 tys. dolarów. Justin Carter po prawie pół roku wyszedł na wolność.
W ostatni piątek krótką rozmowę z nim, jego rodzicami i prawniczą prowadzącą sprawę, nadała telewizja CNN.
19-letni dziś Carter powiedział między innymi, że „z pewnością będzie teraz bardziej uważał na to co mówi i co pisze”. Rodzice dziękowali zaś anonimowemu dobroczyńcy.
Wyjście za kaucją nie oznacza jednak oczyszczenia z zarzutów. Nastolatka nadal czeka proces, a w przypadku uznania winnym kara do 10 lat więzienia.
Policja nie chce szerzej komentować sprawy. Rzeczniczka policji w Austin powiedziała jedynie, że po ostatnich tragicznych wydarzeniach w USA (masakra w szkole w Newtown, w której w grudniu zeszłego roku zginęło m.in. dwadzieścioro dzieci) każda tego typu groźna musi być traktowana poważnie.
Tomasz Bagnowski dla WP.PL