Sosnowiec. Pijany mężczyzna bił i dusił córkę, skopał i wyrzucił z domu psa. Dziewczynka uciekła na ulicę
Kiedy pijany mężczyzna wrócił do domu, przebywała w nim jego 12-letnia córka i pies. Żona i matka dziewczynki była wtedy w pracy. Najpierw zaczął znęcać się nad zwierzęciem, potem zaczął być agresywny wobec dziewczynki.
04.03.2021 14:39
O sprawie poinformował portal tvn24.pl. Do wydarzenia miało dojść w minioną niedzielę po godzinie 21 w dzielnicy Pogoń w Sosnowcu. Policja ustaliła, że - jak informuje tvn24.pl - pijany 35-letni mężczyzna wrócił do domu, w którym przebywała jego córka i pies. Żona i matka dziewczynki była wtedy w pracy.
Jak relacjonuje policja, mężczyzna najpierw kopnął psa i wyrzucił go z domu, a potem zaczął być agresywny w stosunku do 12-letniej dziewczynki. - Wyciągnął ją z łóżka, zaczął bić i dusić - mówi cytowana przez tvn24.pl Sonia Kepper, rzeczniczka policji w Sosnowcu. Dziewczynka wyrywa się ojcu i uciekła na ulicę, a potem zadzwoniła do matki. Kobieta zgłosiła sprawę na policję.
Rodzina miała znosić agresywne zachowania mężczyzny od ponad trzech lat, a telefon, który wykonała kobieta na policję, był pierwszym zgłoszeniem, na które się odważyła.
"Bała się męża"
Policja informuje, że nie miała wcześniej żadnych interwencji u rodziny. - Kobieta przyznała, że koszmar w jej rodzinie trwał od 2018 roku, ale ona to ukrywała, bo po prostu bała się męża - mówi Kepper.
I podkreśla, że ofiary pomocy domowej często nie mają świadomości, że ich oprawca będzie musiał opuścić mieszkanie tuż po takim wydarzeniu.
Policja obezwładniła i zatrzymała 35-latka, który był pod wpływem alkoholu. Dostał zarzuty znęcania się psychicznego i fizycznego nad żoną, córką i psem. Mężczyźnie grozi osiem lat więzienia.
Prokurator wydał 35-latkowi nakaz natychmiastowego opuszczenia zajmowanego wspólnie z ofiarami mieszkania oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych. Nie może wrócić nawet po ubrania, a jeżeli będzie chciał to zrobić, to musi odbyć się to za pośrednictwem policji. Jeżeli mężczyzna złamie zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych, od razu trafi do aresztu.
Źródło: tvn24.pl